Koła napędowe

W ostatnim oscarowym filmie Adama McKaya „Big Short” poszukiwana jest odpowiedź na pytanie, jak doszło do wielkiego kryzysu finansowego w latach 2007–2010. Z fabuły opartej na faktach dowiadujemy się, że wielki kryzys to w dużej mierze sprawka agencji ratingowych oraz wielkich, czyhających za ich plecami instytucji finansowych. Pewnie nie jest to jedyna przyczyna kryzysu, ale ten trop wydaje się być najbardziej intrygujący. Kluczowe pytanie, na które powinniśmy sobie odpowiedzieć dziś, brzmią: Czy po ośmiu latach od umownego rozpoczęcia kryzysu jesteśmy przygotowani na jego nową falę? Czy agencje ratingowe są wyroczniami? Czy może ich obecność jest niezbędna, aby realnie kontrolować poczynania finansjery z Wall Street i całego świata?
Nieodłączny element finansowego rynku
W najprostszych słowach, agencje ratingowe to instytucje, które za pomocą kodu wyrazowego (liter) podają stopień zaufania finansowego wobec papierów wartościowych, innych zobowiązań czy na przykład, krajów i instytucji. W większości agencji najlepsza ocena to potrójne A (AAA), a najgorsze to C lub D. Agencje ratingowe swoje oceny przyznają na podstawie wielu czynników, również psychologicznych i politycznych. Kondycję ocenianych składników przewiduje się, by dać zainteresowanym sygnał o skali ryzyka inwestycyjnego. Od wielu lat na rynku brylują trzy instytucje – i to właśnie z ich ocenami liczy się finansowy świat. Są to: Fitch Ratings, Moody’s oraz Standard & Poor’s (S&P). Zdobyły tak ogromny autorytet, że zmonopolizowały przyznawanie ocen ratingowych na całym świecie i praktycznie we wszystkich obszarach. Pociąga to za sobą wiele kontrowersji. Tak mała konkurencja agencji ratingowych oraz zlokalizowanie ich wszystkich przy Wall Street w Nowym Jorku może doprowadzać do patologii. Film „Big Short” pokazuje, że agencje ratingowe przyznawały oceny wielkim bankom lub funduszom tylko po to, aby nie stracić klienta i uniknąć jego przejścia do konkurencji.
Złe kredyty
Już w 1998 roku Bill Clinton naciskał na instytucje finansowe, aby zwiększały dostępność kredytów hipotecznych. Jego następca, Goerge W. Bush, też  w ten sposób chciał pobudzić amerykańską gospodarkę. To spełniało oczekiwania konsumpcyjnie nastawionych do życia obywateli. Okazuje się, że nie zawsze jednak można odpowiadać na wszelkie zachcianki społeczeństwa. Własny dom to było powszechne marzenie biedniejszych mieszkańców USA. Taniejące kredyty dostępne na wyciągnięcie ręki miały to marzenie spełnić. Coraz więcej przyznawano tak zwanych złych kredytów (subprime mortgages) klientom o niskiej zdolności kredytowej. Doszło do tego, że kredyt mógł dostać prawie każdy –  nawet bezrobotni. To agencje ratingowe umożliwiły realizację niebezpiecznej polityki. Gorsze, sekurytyzowane kredyty hipoteczne (czyli te w postaci wierzytelności zamienionych na papiery wartościowe) były zabezpieczone albo hipoteką (MBS – mortgage-backed securities), albo przyjmowały postać obligacji zabezpieczonych długiem (CDO – collateralized debt obligation). Agencja Moody’s w latach 2004–2007 oceniała te instrumenty na poziomie Aaa, a więc najwyżej jak to możliwe. W 2007 roku, kiedy rynek nieruchomości powoli się załamywał, agencja Moody’s obniżyła rating 83 proc. papierów wartościowych wartych 869 mld dolarów. Tożsame oceny wystawiły pozostałe agencje z wielkiej trójki. Kilkanaście miesięcy po wybuchu kryzysu wartość instrumentów spadła o kilka poziomów w ocenie ratingowej. Warto nadmienić, że bańka spekulacyjna prowokowała wzrost PKB Stanów Zjednoczonych średnio o 2 proc. rocznie. Przez intensywny napływ kredytów na rynek i zwiększającą się przez to inflację, bank centralny Stanów Zjednoczonych (Fed) zmuszony był w końcu podnieść stopy procentowe. Niosło to za sobą negatywne dla zapożyczonych skutki. Zadłużenie amerykańskich gospodarstw domowych w ciągu dekady wzrosło z 40 proc. do 100 proc. PKB.
Agencje ratingowe na cenzurowanym
Agencje ratingowe utrzymywały najwyższy poziom ocen ratingowych dla Stanów Zjednoczonych przez dekady. Dopiero w 2011 roku ta tendencja zaczęła się zmieniać i rating kredytowy Stanów Zjednoczonych spadł do poziomu AA+ (według Standard & Poor’s). Pozostałe dwie agencje (Moody’s oraz Fitch Ratings) nie odważyły się wówczas podjąć takiej decyzji. Dopiero w październiku 2013 roku Fitch Ratings przyznał Stanom Zjednoczonym negatywną perspektywę przy najwyższej ocenie (AAA-). Agencje ratingowe od momentu kryzysu borykają się  z wieloma konfliktami i problemami. Dotyczą one głównie nieporozumień z instytucjami międzynarodowymi, rządzącymi i politykami. Przykładem może być konflikt z administracją Stanów Zjednoczonych, związany ze wspomnianym obniżeniem ratingu przez S&P w 2011 roku. Agencja za to została mocno skrytykowana, a sam Barack Obama próbował zdewaluować rangę jej ocen  ważność w trakcie przemówienia do narodu. Innym przykładem były zarzuty władz Unii Europejskiej wobec amerykańskich agencji ratingowych. UE oskarżyła je o celowe i nadmierne rozdmuchiwanie kryzysu w strefie euro oraz innych europejskich państwach. Zaufanie do instytucji ratingowych malało wraz z pogłębiającym się kryzysem, nie przeszkodziło im to jednak w generowaniu zysków. Paradoksalnie, były one w ostatnich latach nawet wyższe niż przed wybuchem kryzysu.
Tego suflera nie trzeba słuchać
Współczesny świat finansów jest uzależniony od opinii agencji ratingowych, na podstawie których inwestorzy i wierzyciele podejmują decyzje. W większości wystawiają one swoje oceny kolektywnie przy pomocy zespołu niepodważalnych ekspertów z różnych dziedzin. Nie można jednak zapominać, że ludzie nie są nieomylni. Ostateczną decyzję inwestycyjną instytucja, bank czy państwo muszą podjąć samodzielnie. Agencje nie mówią nam, co i kiedy mamy kupić lub sprzedać, ale jakie istnieje ryzyko niewypłacalności danych podmiotów. Po kryzysie z 2008 roku agencje ratingowe musiały się zmierzyć z naciskiem wielu gremiów naukowców oraz polityków. W 2015 roku amerykański Kongres nałożył na agencje ratingowe specjalne regulacje, wśród nich także te w postaci potencjalnych sankcji finansowych. Podobne działania podjęła także Unia Europejska po nieudanej próbie stworzenia własnej agencji ratingowej, wspieranej głównie przez niemiecki rząd Angeli Merkel. Sebastian Mallaby z „Financial Times” twierdzi jednak, że najlepszą formą regulacji agencji ratingowych jest nieprzydawanie ich ocenom tak wielkiej wagi. Twierdzi, że bańka kredytów hipotecznych lub europejski kryzys zadłużenia zdarzyły się, ponieważ inwestorzy nie odrobili swojej pracy domowej, przez co bezmyślnie przykładali się do wzrostu zadłużenia w Stanach Zjednoczonych oraz krajach UE.
Przyszłość w odcieniach szarości
W końcowych scenach „Big short” dowiadujemy się, że finansjera uratowana przez Fed, MFW oraz rząd Stanów Zjednoczonych nie nauczyła się niczego na swoich błędach. Swoim produktom jedynie dała nowe opakowania – ich mechanizmy działania oraz toksyczność pozostały bez zmian. Czy w ogóle można uchronić się przed skutkami pęknięcia nowej bańki spekulacyjnej? Na razie dzięki istnieniu agencji ratingowych kraje rozwijające się, m.in. Polska, mają szansę pokazać się światu z dobrej strony oraz przyciągnąć wielu inwestorów. Polska ma obecnie jedną z najlepszych ocen ratingowych w Europie Środkowo-Wschodniej. Agencje ratingowe zapewniają też stabilność w finansowaniu, ich ocena to poręczenia za np. kraje ubiegające się o pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ale czy to nie powielanie w skali makro złych kredytów przez lata udzielanych powszechnie ludziom o niskiej zdolności kredytowej?  
Czy kilka lat przed upadkiem jednego z największych banków inwestycyjnych Lehman Brothers ktoś przewidywał jego krach? To, że czarne chmury ponownie się zbierają nad światową gospodarką, mogą zapowiadać kryzysy wybuchające w strefie euro lub powiększający się deficyt takich państw, jak: Grecja, Włochy, Hiszpania czy Portugalia. Dobrze, by każdy z nas te czarne chmury dostrzegał nad swoją głową.  

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Będzie większy wybór mieszkań, ale ceny wzrosną – prognozy na II kwartał 2024

Zła informacja dla kupujących jest taka, że ceny mieszkań...

Dlaczego warto zatrudniać freelancerów?

Około 20% firm zarejestrowanych na miedzynarodowym portalu Freelancehunt.com zatrudnia...

Własna działalność lub kontrakt. Etat wychodzi z mody

Autorzy serwisu CVeasy.pl zbadali rynek pracy niezależnej w Polsce....

Branża IT redukuje zatrudnienie i zwiększa długi

O 1/3 wzrosło w ciągu dwóch lat zadłużenie branży...