Chleba naszego powszedniego…

Ministerstwo Finansów nie zdecydowało jeszcze o podaniu do publicznej wiadomości wysokości tych kwot.
Za darmo, za uśmiech
Stoi przed swoją byłą piekarnią „Na rogu” w Legnicy. Na ścianie widać jeszcze ślady po starej nazwie z 1989 r. Jak się dokładnie przyjrzeć, uda się jeszcze odczytać pełną nazwę piekarni. I tylko tyle po niej pozostało. Teraz jest tu sklep spożywczy.
Waldemar Gronowski wskazuje dłonią stary szyld firmy jego życia. Lekki, wymuszony uśmiech na ustach. Przez przyciemnione szkła widać jednak łzy. Głos lekko drży. – Nowa polska rzeczywistość – budowa kapitalizmu. Bierzcie sprawy w swoje ręce! – uśmiecha się. Darował pieczywo: chleb, bułki – bezdomnym, głodnym, dla których każdy kawałek chleba był nadzieją na przetrwanie jeszcze jednego dnia. A pieczywo ze zwrotów dostawali od niego codziennie.
– Od początku zaczęliśmy dawać. Od 1990 czy 1991 r., jak tylko ksiądz Gacek otworzył stołówkę charytatywną dla tzw. potrzebujących. Różne ilości bułek, ok. 50, ale bywało, że i 250 dziennie. Chleba – po 50 bochenków, czasami nawet po 200 sztuk. I tak codziennie. Za darmo, za uśmiech, za drobny gest wdzięczności. Radość i zadowolenie z tego, że dziś nie będą głodni, było widać na twarzy każdego z bezdomnych. Z uśmiechem zanurzali łyżkę w zupie, spokojnie zajadali pajdy chleba. Wiedzieli, że nikt im nie zabierze, że nie zabraknie, że jutro chleb będzie znowu. Dostawali nie tylko bezdomni od księdza Gacka, także ci najmłodsi z domu dziecka pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety.
Słynny piekarz rozwoził za darmo pieczywo do dziewięciu instytucji w Legnicy. I tak było do 2005 r., kiedy prezydent Legnicy uhonorował pana Waldemara Gronowskiego tytułem „Sponsora Roku”. Wraz z nagrodą zaczęły się kłopoty.
Nagroda i kara
– W 2005 r. zostałem nominowany. Dostałem od prezydenta miasta statuetkę „Sponsor Roku”. I wtedy usłyszałem od znajomych, że to jest niedobrze, bo to jest wystawienie pod urząd kontroli skarbowej, że takie coś jest groźne. No i tak się stało. Jednocześnie dotarło do mnie, że ktoś życzliwy się do tego przyczynił. – Pojawili się kontrolerzy i zaczął się horror. Z przerwami – prawie przez rok!
– Kiedy u mnie jeszcze trwała kontrola, właściciele prowadzący sklepy – jeden, drugi, piąty, dziesiąty – zaczęli mi dziękować za współpracę, nazywając rzecz po imieniu: fajnie się współpracowało, dziękują mi, ale oni nie chcą współpracować z kimś, koło kogo tupie urząd kontroli skarbowej. Jak po nitce, trzy czy nawet czterokrotnie przychodzili inspektorzy i kontrolowali. Szukali sklepu, gdzie sprzedawałem bez faktury. Nigdzie takiego sklepu nie znaleźli, ale wiem, że właściciele sklepów boją się, gdy pojawiają się inspektorzy. Nie nazywałbym tego szantażem, ale to jest presja i lęk. Z drugiej strony, myślę, że zawsze coś u kogoś inspektorzy mogą znaleźć i tego się ludzie boją.
Darowizna – VAT, likwidacja – bez VAT-u
Kontrola wykazała, że Waldemar Gronowski nie płacił VAT-u od darowizn pieczywa. Nie prowadził też ewidencji darowizn. A fiskusowi to się nie spodobało. Prawo nakazuje wszystko zapisywać i płacić – po 7 proc. VAT-u od każdej darowanej biednym bułki.
Dlaczego wraz ze wspólnikiem nie prowadził żadnej ewidencji darowizn?! W proteście przeciwko nieżyciowym przepisom. Gdyby likwidował pieczywo, czyli np. je wyrzucał, nie musiałby płacić VAT-u – tak mówiły przepisy, ale skoro je przekazywał za darmo biednym – VAT płacić musiał. – Mieliśmy takie podejście, że to pieczywo jest już zwrotem i było przekazywane na stołówki dla bezdomnych, żeby zjedli i koniec! Nic więcej nie notowaliśmy. Gdybyśmy prowadzili ewidencję, to musielibyśmy odprowadzać VAT. A my zbuntowaliśmy się. Gdybym wyrzucał i sporządzał protokoły, wszystko byłoby w porządku.
Na nic zdały się tłumaczenia Waldemara Gronowskiego przed kontrolą skarbową. – Ewidencji nie prowadziliśmy, chociaż była faza, gdzie było to zapisywane. Tam, gdzie dostarczaliśmy pieczywo, na odwrotach były zwroty zapisane. Odbierający, czyli stołówka księdza Gacka, też nie prowadzili dokumentów. Żyją jednak ludzie, którzy odbierali, którzy przyjmowali to pieczywo. Urzędnicy po prostu nie przyjęli tego do wiadomości – mówi. Kontrolerzy oszacowali, że VAT od darowizn stanowi zaledwie 6 proc. kwoty wpłat z tytułu podatków VAT i dochodowego, jaki powinien uiścić Waldemar Gronowski od całej sprzedaży. Czyli rachunek prosty: „Pozostałe 94 proc. to zobowiązanie wynikające z tytułu nieewidencjonowanej sprzedaży” (źródło: Ministerstwo Finansów – Informacja w sprawie kontroli dotyczącej przedsiębiorstwa wielobranżowego INKOP-BIS z Legnicy 15.12.2006).
Na bruk
Gronowskiemu zarzucono ukrywanie wielkości sprzedaży. Rozpoczął się horror i życiowa tragedia przedsiębiorcy, bój z UKS we Wrocławiu i wieloletnia procedura rozpatrywania skarg na postanowienia UKS i WSA. – To spowodowało, że musiałem zamknąć piekarnię.
Waldemar Gronowski znalazł się na bruku. Wraz z nim pracę straciło kilkunastu pracowników. Na bezrobociu był 7 miesięcy. – To nie takie proste znaleźć pracę! Wrócił do pierwszego, wyuczonego zawodu – inżyniera budownictwa. Pracuje w firmie zarządzającej nieruchomościami w Legnicy.
Oburzona prasa krzyczy. Zarzuca „skarbówce” bezduszność i literalne – z punktu widzenie prawa – traktowanie darczyńcy z Legnicy. Nikt nie pozostawia suchej nitki na Urzędzie Kontroli Skarbowej. W obronie piekarza stają bezdomni i księża. Dla głodnych i bezdomnych piekarz był nadzieją życia, gwarancją, że dostaną kawałek chleba i nie będą głodować.
– Takie mamy prawo, że nie pozwala dawać biednym, a pozwala niszczyć – mówi ksiądz Jan Gacek, kierownik stołówki dla ubogich w Legnicy. – Pójdziemy strajkować pod urząd skarbowy – to największe szuje. Zbiorę ludzi, ja się na tym znam – grozi pan Leon, jeden z bezdomnych. Pan Waldemar zdobył tytuł „Skrzydeł Roku” przyznany w plebiscycie Telewizji Polsat i Super Ekspressu. Za serce dla bezdomnych. Wszyscy go bronią, wszyscy poza Urzędem Skarbowym i Ministerstwem Finansów.
„Akceptacja takiej praktyki oznaczałaby zachętę do praktycznie nieograniczonego unikania opodatkowania w obrocie pieczywem i byłaby krzywdząca dla licznych producentów prowadzących działalność charytatywną zgodnie z prawem” – podaje w swoim komunikacie Ministerstwo Finansów.
Po kilku latach sprawa dochodzi aż do NSA. Wyżej już nie można. Pod koniec stycznia 2010 r. NSA uznaje, że w 2003 r. piekarz nie likwidował pieczywa, a przekazywał darowizny. VAT płacić trzeba! Fragment ustnego uzasadnienia wyroku: sędzia Artur Mudrecki – NSA: „Powinno się prowadzić prawidłowo ewidencję. W związku z tym, że zarzuty skargi kasacyjnej okazały się niezasadne, należało tę skargę oddalić. Wyrok jest prawomocny”. Ten wyrok to śmierć finansowa dla byłego piekarza. Żona pana Waldemara ma zszarpane nerwy. On jakoś się trzyma. Na pytanie: „Da pan radę spłacić?” odpowiada retorycznie – Musiałbym policzyć, ile miałbym żyć lat.
Zniesiony VAT
Sąd nie wziął pod uwagę żadnych okoliczności łagodzących! Nawet tego, że pod wpływem opinii publicznej, posłowie wzburzeni sytuacją słynnego piekarza Waldemara Gronowskiego znieśli od 1 stycznia 2009 r. obowiązek płacenia podatku VAT od darowizn żywności. Znani ekonomiści też są oburzeni.
Marek Zuber – ekonomista: Fakt, nie do końca zrobiono w kwestii ewidencji to, co trzeba było zrobić. Myślę, że w tym jednym przypadku, fiskus mógłby jednak do końca przedsiębiorcy nie dręczyć. To były wyższe cele, a nie próba oszukania państwa!
Andrzej Sadowski z Centrum im. A. Smitha: Sąd powinien uznać, że poprzednie prawo uniemożliwiało uczciwe niesienie pomocy bliźnim, stawało na drodze zwykłego odruchu niesienia pomocy. Sąd zachował się jak urząd a nie organ wymierzający sprawiedliwość. To jest absurd polskiego systemu.
Inne absurdy
W ubiegłym roku sąd skazał ajentkę kiosku za niewystawienie paragonu fiskalnego za usługę ksero. Kioskarka zubożyła Skarb Państwa o… 2 grosze. W prokuraturze warszawskiej trwa dochodzenie w sprawie niezarejestrowanej apteki darów, w której bez recept wydawano za darmo leki bezdomnym. Sąd umorzył sprawę lekarki z Krakowa, która wypisywała recepty nieubezpieczonym bezdomnym i ubogim na podstawione osoby.
Czyli można odejść od literalnego traktowania prawa. Trzeba tylko wykazać choć odrobinę rozsądku. Czy ktoś pomoże piekarzowi z Legnicy? To nie koniec jego gehenny.
W NSA czeka go jeszcze kolejna rozprawa dotycząca niezapłaconego podatku dochodowego od nieewidencjonowanego pieczywa. A po rozprawie w NSA inspektor kontroli skarbowej wniesie – pod nadzorem prokuratora – sprawę karną skarbową. UKS we Wrocławiu podkreśla, że tak nakazują przepisy. Przecież słynny piekarz-darczyńca naraził Skarb Państwa na uszczuplenia podatkowe!
ADAM BOGORYJA-ZAKRZEWSKI redaktor „Interwencji” w telewizji Polsat
źródło: Eurogospodarka 4/2010
 

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Wpływ konfliktu na ukraińskie płace

Od stycznia br. siła nabywcza ukraińskich pensji spadła średnio...

„Chcę wyjechać na wieś…”

Po raz kolejny zmalała liczba ludności kraju – tym...

Chiny wyprzedziły USA!

Jak stwierdzono w raporcie MFW, opublikowanym 7 października br.,...

Fundusz Senioralny

Pieniądze można dostać z Gdańskiego Funduszu Senioralnego przeznaczonego dla...