Rozmyte marzenia urlopowe

Ostatnie lata to prawdziwa plaga upadłości biur podróży. Najpierw Open Travel (2006), potem Kopernik (2009), Selectours oraz Orbis Travel (2010) i wreszcie Sky Club (2012), który w momencie ogłoszenia bankructwa miał za granicą blisko 4,5 tys. klientów korzystających z uroków egzotycznych wakacji od ekskluzywnych hoteli Wysp Kanaryjskich po tropikalne plaże Dominikany. Sytuacja na rynku wyjazdowym dawno nie była równie napięta.
Nie ulega również wątpliwości, że tarapaty, w jakich znaleźli się obecnie touroperatorzy, to także wynik swoistego pecha. Wystarczy wymienić paraliżujący na długie dni wiosną 2011 r. wybuch wulkanu na Islandii czy arabską wiosnę, która załamała najbardziej dochodowy północnoafrykański rynek, przynosząc wielomilionowe straty i popychając niewystarczająco mocne firmy na skraj finansowego niebytu.
Przed nami kolejny sezon turystyczny i jak pokazuje niechlubna statystyka ubiegłych lat niewykluczone, że także w tym roku będziemy świadkami kolejnych zaskakujących upadków biur podróży.
O nieuczciwości biur podróży sprzedających swoją ofertę do samego momentu ogłoszenia upadłości napisano już całe przepastne tomy. Mało kto zwraca jednak uwagę na fakt, że prawdopodobnie nie doszłoby do tego, gdyby ich klienci bardziej rozważnie i z większą nieufnością podchodzili do zakupu wymarzonych wakacji. Co prawda, nawet najwnikliwsze sprawdzenie organizatora nie gwarantuje w stu procentach, że nie zostaniemy oszukani, ale minimalizuje takie prawdopodobieństwo do minimum. Warto o tym pamiętać, bo gdy ten ogłasza, że został bankrutem, jest już zdecydowanie za późno na refleksję.
DANUTA KUŚ
Cały artykuł w numerze 4/2013 Eurogospodarki.