Europejski Zielony Ład a polskie rolnictwo

Komentarz  Wojciecha Marciniaka dyrektora w firmie Pro-Profit

Zielony ład to określenie, które w ostatnim czasie rozpala serca i umysły wszystkich uczestników sektora spożywczego. I to począwszy od dostawców, czyli rolników poprzez przetwórców (zakłady produkcyjne), na odbiorcach końcowych, czyli klientach skończywszy. W związku z tym próbując udzielić precyzyjnej odpowiedzi na pytanie czy zielony ład będzie mieć wpływ na sektor spożywczy. Należy jasno stwierdzić, że nie czy będzie mieć wpływ, ale jaki. Dlatego też na początku trzeba określić co tak naprawdę kryje się za tymi wszystkimi regulacjami, które mają na celu uczynić rolnictwo i cały rynek żywności bardziej ekologicznym oraz bardziej przyjaznym środowisku naturalnemu.

Generalnie Zielony Ład, czy raczej Europejski Zielony Ład, gdyż jest to plan działania Komisji Europejskiej poprzez odpowiednie przepisy prawne, ma pomóc przekształcić UE w nowoczesną, zasobo-oszczędną i konkurencyjną gospodarkę, która w 2050 r. osiągnie zerowy poziom emisji gazów cieplarnianych netto. Obecnie cała UE odpowiada za 8% globalnej emisji CO2 i ustępuje miejsca takim krajom, jak Chiny (33%) czy USA (13%), które należą do największych trucicieli naszej planety.

Dlatego Komisja Europejska chcąc zmienić tę sytuację zabrała się do działania i przyjęła pakiet ustaw, które pomogą w rozpoczęciu procesu redukcji gazów tak, aby już 2030 roku było o 55% mniej w porównaniu do poziomu z roku 1990. Ma się to dokonać poprzez:

– ograniczenie stosowanie nawozów sztucznych o co najmniej 20% oraz środków ochrony roślin o co najmniej 50%, co będzie miało wpływ na ograniczenia w produkcji roślinnej;

– konieczność ugorowania, czyli nie uprawiania gruntów ornych w wysokości 4% całości ziem. Co wpłynie na mniejszą podaż pokarmu nie tylko dla ludzi, ale również dla zwierząt;

– ograniczenie stosowania środków antybiotyków dla zwierząt o 50%, co ma wpłynąć na poprawę dobrostanu zwierząt.

Wyżej wymienione czynniki są tylko kilkoma z całej gamy ograniczeń, które będą wdrażane w sektorze rolnym w Europie. Niemniej jednak te w/w będą miały największy wpływ na generalne zmniejszenie produkcji żywności w Europie. Co będzie miało bezpośredni wpływ na zmniejszenie bezpieczeństwa żywnościowego Europy poprzez zmniejszenie jego dostępności, wzrost cen oraz konieczność zastępowania żywności tradycyjnej poprzez syntetyczną, czy alternatywną (produkowaną z różnego rodzaju robaków). Dodając do tego możliwość eksportu żywności do Europy z innych kontynentów i związane z tym możliwości zerwania łańcuchów dostaw w przypadku jakichkolwiek zawirowań na rynku światowym. Generuje ogromne zagrożenie dla europejskiego systemu żywnościowego i samych konsumentów.

Wracając jednak na polskie podorówko można śmiało stwierdzić, iż Polska zgodnie z raportem PWC pt. „Zrównoważony rozwój produkcji żywności” należy do największych producentów żywności w Europie, gdyż zajmuje 6 miejsce. Co roku polski spożywczy dostarcza ok. 14.5 mln ton gotowych produktów mlecznych, 2.7 mln ton gotowych produktów pochodzących z mięsa drobiowego, 1.9 mln ton mięsa wieprzowego oraz 0.6 mln ton wołowiny. Jednak zanim żywność trafi do sklepu, gdzie będzie mogła być nabyta przez konsumenta. Wcześniej musi zostać wytworzony surowiec, który wyprodukowany (9.9 mln ha to grunty pod zasiewami) lub hodowany jest w gospodarstwie rolnym, których w Polsce jest nieco ponad 1.3 mln. Następnie tenże surowiec trafia do zakładu przetwarzającego żywność, których w polskim sektorze spożywczym jest 16 187 (zgodnie z danymi GUS za 2022).

Jeśli teraz spowodujemy ograniczenie produkcji żywności w gospodarstwach rolnych zgodnie z zielonym ładem to siłą rzeczy zakłady przetwórcze będą mieć mniej surowca do produkcji. To z kolei sprawi, że mniejsze firmy produkcyjne w starciu z tymi największymi nie będą mieć szans konkurować o surowiec. A to już prosta droga do spadku produkcji oraz problemów płynnościowych, czyli zdolności do regulowania swoich bieżących zobowiązań. Jednak w tej sytuacji nie tylko zakłady przetwórcze będą mieć problemy, które w wielu przypadkach mogą skończyć się bankructwem.

Sami rolnicy również staną przed ogromnymi problemami, których finałem w niektórych przypadkach mogą być nawet bankructwa. Dlatego teraz protestują na drogach oraz ulicach wielu polskich oraz europejskich miast domagając się wycofania Komisji Europejskiej z Zielonego Ładu. Gdyż będą musieli radzić sobie z obsługą dotychczasowych kosztów stałych takich jak: środki do produkcji, utrzymywanie zwierząt, podatki oraz różnego rodzaju kredyty. W Polsce 16% gospodarstw posiada zadłużenie finansowe na łączną kwotę 27,8 mld PLN (zgodnie z danymi IERiGŻ). A przykładowy statystyczny polski rolnik zgodnie z danymi tego samego instytutu posiada miesięczny dochód w wysokości ok. 68 tyś. PLN oraz posiada kredytów na łączną kwotę ok. 236 tyś. PLN. W związku z tym jakiekolwiek formalno-prawne próby ograniczania produkcji rolnej sprawi, że polskie gospodarstwa rolne zaczną mieć ogromne problemy z regulowaniem swoich obowiązków płatniczych. Dlatego w dłużej perspektywie czeka ich restrukturyzacja, windykacja czy bankructwo włącznie. Taki rozwój rzeczy pociągnie za sobą falę bankructw w kolejnym oczku łańcucha produkcyjnego, czyli zakładach przetwórczych.

W związku z powyższymi informacjami na pytanie czy zielony ład wpłynie na polski sektor rolno – spożywczy włączając w to rolnictwo, odpowiedź może być tylko jedna. Oczywiście, że zielony ład wpłynie bardzo niekorzystnie cały sektor powodując wiele bankructwa. A w efekcie tego Europa i Polska, która słynie z produkcji żywności stanie się jej importerem, co znacznie pogorszy bezpieczeństwo żywnościowe całego kontynentu.

Gospodarstwo rolne tak samo, jak każdy inny podmiot gospodarczy działający na rynku musi mieć bezpieczeństwo swoich przychodów, żeby myśleć o rozwoju oraz inwestowaniu środków. I tu żadne programy pomoce oraz dotacje tego nie zmienią. Gdyż bez zagwarantowanej możliwości sprzedaży, a zielony ład znacznie ograniczy tę możliwość, nie zdecyduje się na jakąkolwiek inwestycję z wyjątkiem tych, niezbędnych na utrzymanie produkcji rolnej. Natomiast Ci, którzy już zainwestowali zaczną mieć poważne problemy z terminową lub jakąkolwiek możliwości obsługi posiadanego kredytowania. To dotyczy zarówno kredytów krótkich na produkcję, jak i kredytów długoterminowych przeznaczonych na inwestycje.

Jak to wszystko może się zakończyć to można stwierdzić jednoznacznie, że nie pozytywnie, z bankructwem włącznie. Dlatego na tym etapie należałoby skontaktować się z polski sektorem bankowym, którego przedstawicielem jest Związek Banków Polskich oraz Komisją Nadzoru Finansowego. Po to, aby wypracować generalne zasady postępowania  w sytuacjach kiedy rolnicy stracą płynności finansową wynikającą nie z własnej winny, a zielonego ładu.

W związku z tym podsumowując temat inwestycji w rolnictwie, spłaty zadłużeń finansowych oraz widma bankructw, można stwierdzić jedno. Czekają nas ciekawe, niekoniecznie dobre lata zarówno dla rolnictwa, jak i całego sektora przetwórczego.

Źródło informacji i zdjęcia w tekście (na zdjęciu Wojciech Marciniak) – materiały prasowe. Zdjęcie ilustracyjne – fot. Shutterstock.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Jakie są perspektywy dla Polski po wygaśnięciu kontraktów węglowych?

OZE stopniowo zazieleniają polski miks energetyczny, a udziały węgla...

Bez magazynów energii transformacja energetyczna nie będzie możliwa

Nie od dziś mówi się, że magazyny energii są...

Gaz w polskiej energetyce zawodowej może być ratunkiem

OZE stopniowo zazieleniają polski miks energetyczny, a udziały węgla...

Komisja Europejska popiera polski projekt budowy SMR-ów

Redukcja emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. i zużycia...