2 stycznia 2022 r. przeciętny Brytyjczyk wyemitował więcej dwutlenku węgla niż statystyczny mieszkaniec Demokratycznej Republiki Konga w ciągu całego roku — wynika z badań przeprowadzonych przez Centrum Rozwoju Globalnego (CGD). Nierówność energetyczna pomiędzy Zachodem a krajami globalnego Południa jest ogromna.
Europa i Stany Zjednoczone zobowiązały się do zaprzestania finansowania projektów związanych z paliwami kopalnymi w biednych krajach Afryki, które dopiero rozwijają się gospodarczo. Równocześnie bogate kraje nadal rozwijają u siebie np. wydobycie ropy czy gazu. „To hipokryzja klimatyczna” — powiedział Euan Ritchie, pracownik CDG, cytowany przez „Guardiana”.
Około 940 milionów ludzi na świecie, głównie w Afryce Subsaharyjskiej, wciąż nie ma dostępu do elektryczności. „To okrutna ironia losu, że kraje, które najmniej przyczyniły się do zmian klimatu, nie będą miały dostępu do infrastruktury energetycznej” — powiedział Ritchie.
Ritchie twierdzi, że rewolucja klimatyczna powinna mieć odwrotny przebieg. Naukowiec chciałby, żeby kraje rozwijające się miały swobodny dostęp do energii z paliw kopalnych, z kolei — jego zdaniem — bogaty Zachód powinien jak najszybciej dążyć do neutralności klimatycznej.
Vijaya Ramachandran, dyrektor ds. energii w Breakthrough Institute w Berkeley w Kalifornii, twierdzi, że ograniczenie korzystania z paliw kopalnych w biednych krajach utrwali ubóstwo. „To kolejne oblicze kolonializmu” — twierdzi. „Mówienie krajom afrykańskim, że potrzebują tylko energii słonecznej, jest kompletną hipokryzją. Energia odnawialna jest niestabilna i wymaga wsparcia z innych źródeł” — dodaje.
Energy for Growth Hub szacuje, że gdyby 48 najuboższych krajów w Afryce potroiło swoje zużycie energii elektrycznej z gazu ziemnego, to wciąż ich emisja CO2 wynosiłaby mniej niż 1 proc. globalnej sumy emisji. Rozwiązanie kryzysu klimatycznego leży po stronie bogatego Zachodu.
Źródło: oprac. za noizz.pl. Zdjęcie ilustracyjne – fot. Pixabay.