Jeden problem, dwa rozwiązania

W 1990 roku zmieniono przepisy kodeksu cywilnego i sądy przestały z urzędu badać kwestię przedawnienia należności. Ustawodawca zrzucił na dłużnika obowiązek poinformowania sędziego, że dług, który zgodnie z wnioskiem wierzyciela miałby spłacać, „przeterminował się”. Jeśli tego nie zrobi,  to będzie płacił, bo sąd nawet orzec inaczej nie może.
Dlaczego nie podnoszą
Powodów, dlaczego dłużnicy nie podnoszą zarzutu przedawnienia, jest wiele.
Bardzo często nie rozumieją, że nie wystarcza sam fakt, że zobowiązanie jest już przedawnione, i wcale to nie jest tak, że sąd z urzędu bierze tę okoliczność pod uwagę. Nie bierze.
Albo po prostu nie znają prawa. Choć nieznajomość prawa nie usprawiedliwia, to procedury dotyczące postępowania windykacyjnego, egzekucji i  przedawnienia  są tak skomplikowane, że bez prawnika niewiele daje się z tego zrozumieć. A przecież nie każdego stać na adwokata i nie każdy ma dostęp do bezpłatnej pomocy prawnej. W tym numerze piszemy też o 75-letniej pani Marii z Bytomia. Gdyby nie pomoc zaprzyjaźnionego emerytowanego prawnika, nie byłaby w stanie sama poradzić sobie z postępowaniami sądowym i komorniczym. A pełnomocnik z urzędu to nadal luksus dla naj… najbiedniejszych. Niedawno zajmowałam się sprawą starszego pana, któremu sąd odmówił obrońcy z urzędu, bo ma „stosunkowo wysoką emeryturę”, czyli 1470 zł.
Bywa też i tak, że dłużnik nawet nie wie, że ma zobowiązanie i że rozpoczęła się egzekucja. Znów wystarczy wrócić do pierwszych tekstów o pani Marii. Wystarczy, że wierzyciel poda nieprawidłowy adres doręczeń pism procesowych albo – tak jak było w przypadku emerytki z Bytomia – dłużniczka leżała w szpitalu po ciężkim wypadku samochodowym i nie mogła zareagować na pismo z sądu. Potem w takiej sytuacji  rozpoczyna się całe „odkręcanie sprawy”, czyli przywracanie terminu na sprzeciw przeciwko nakazowi zapłaty, a  w tym czasie komornik zajmuje konta, zabiera część emerytury czy pensji.    
Etatowi windykatorzy przedawnionych należności
Rozwiązanie z kodeksu postępowania cywilnego to sposób na zarabianie pieniędzy przez firmy windykacyjne. Przede wszystkim te, które specjalizują się w skupowaniu i odzyskiwaniu przedawnionych długów. Niejedna gazeta opisywała takie właśnie przypadki. Na Facebooku powstały nawet strony zakładane przez prawników, którzy pomagają osobom zmuszanym do spłaty „przeterminowanych” należności. Niedawno odkryłam taką. Ma nazwę Anty Presco Investments. Oddłużamy.
W latach 90. jedna za drugą powstawały firmy windykacyjne. A nieco później spółki skupujące długi. Przez polskie sądy płynęły rzeki pozwów o nakaz zapłaty. Komornikom robota paliła się w rękach. Pieniądz robił pieniądz. Aż doszło do tego, że sądy zaczęły się dławić. Wtedy znaleziono rozwiązanie. W 2010 roku powołano przy Sądzie Rejonowym w Lublinie e-sąd, czyli wdrożono procedurę elektronicznego postępowania upominawczego (EPU).  E-sąd rozpatruje średnio 100 tys. spraw miesięcznie. Do dziś to już ponad 10 mln spraw. Na początku krzyczano, że wreszcie obywatel dostał szansę na szybkie odzyskanie pożyczonych pieniędzy. Potem się okazało, że to z założenia mądre narzędzie prawne  służy zupełnie nieprzewidzianemu celowi. Windykatorzy  i wszelkiego rodzaju fundusze sekurytyzacyjne, skupujące masowo za grosze zobowiązania, zaczęli ścigać ludzi za pomocą EPU za te właśnie  przedawnione długi. Zresztą nie tylko za takie. Także za wcale nieistniejące, a wygenerowane przez nieuczciwe firmy, np. sprzedające usługi na odległość albo wielokrotnie egzekwujące tę same należności od tej samej osoby. Dopiero po trzech latach zmieniono ustawę o EPU. Dziś można dochodzić w e-sądzie wyłącznie należności powstałe do trzech lat przed wniesieniem sprawy. Ale do zwykłych sądów pozwy o „przeterminowane” wierzytelności wciąż trafiają. Kancelarie windykacyjne liczą nadal na gapiostwo dłużnika lub sprytnie utrudniają dłużnikowi podniesienie zarzutu przedawnienia.
Dyskryminacja 
Można by żartem powiedzieć, że ze względu na orzekający w sprawie sąd. Jednak problem jest poważniejszy. Dziś sytuacja wygląda tak: jeśli przeterminowany dług trafia do e-sądu, to ten pozew zostaje automatycznie odrzucony i  wierzyciel nakazu zapłaty nie otrzyma. Ale jeśli zostanie skierowany do „tradycyjnego” sądu, a dłużnik przegapi konieczność poinformowania sądu o „przeterminowaniu” się wierzytelności, to będzie płacił i z ustawowego dobrodziejstwa przedawnienia nie skorzysta. I tak mamy dwie kategorie dłużników. Tak być nie powinno. 
Dwa projekty
Na pewno problem już dojrzał do tego, by go po 25 latach rozwiązać.
Chcą to zrobić Andrzej Jaworski, poseł PiS, i Komisja Kodyfikacyjna zajmująca się od  dziewięciu lat zmianami w prawie cywilnym.
– Niedawno „Wyborcza” opisywała z lekkim przekąsem, że postanowiłem w Gdańsku zabawić się w prezydenta Andrzej Dudę i otworzyłem Biuro Interwencji Obywatelskiej – mówi Jaworski. – Tam właśnie usłyszałem od ludzi o zjawisku egzekwowania przedawnionych długów. Takich spraw może być miesięcznie nawet kilkadziesiąt tysięcy. Choć skupowane,  przestarzałe długi, np. od operatorów telefonii, nie są wielkie, to robione jest to masowo. Dlatego zyski firm windykacyjnych są ogromne. Te rozmowy z gdańszczanami   przekonały mnie, że zmiany powinny jak najszybciej nastąpić.  
Miesiąc temu poseł złożył w Sejmie projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. Zmiana w KPC wyglądałaby tak: wierzyciel, który występuje o zwrot należności, musi wykazać jednoznacznie, że dług nie jest przedawniony. 
Jaworski chciałby, by projekt jeszcze w tej kadencji został przegłosowany.
– To ważna i pilna sprawa. A przecież temat nigdy nie stanął  na posiedzeniach sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.  Nie zajmowała się nim nawet Komisja Kodyfikacyjna – dodaje parlamentarzysta. 
Po tych słowach od razu zaprotestowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego. Na stronach internetowych Ministerstwa Sprawiedliwości pojawiło się pełne oburzenia oświadczenie. Profesor Jerzy Pisuliński, zastępca przewodniczącego komisji, stwierdził, że nad rozwiązaniem problemu pracowano.  A komisja proponuje powrót do przepisu obowiązującego w kodeksie cywilnym (przed 1 października 1990 roku). Zgodnie z nim, to, czy nastąpiło przedawnienie roszczenia, będzie orzekał sąd z urzędu.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

To już ostatni dzwonek by rozliczyć PIT! 

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z...

HoReCa – gastronomia ma problemy, hotele są w lepszej kondycji

Blisko 13,6 tys. obiektów noclegowych, restauracji i firm cateringowych...

Polacy w średnim wieku mają największe problemy finansowe

Zaległości konsumentów, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie...

Miliardowy problem samorządów. Czy wybory coś zmienią?

Rosnące długi wobec samorządów stają się coraz większym problemem....