Nie święci garnki sprzedają

Ofiarami padają zazwyczaj osoby starsze. Jak Janina Szumna, artystka śpiewaczka, rocznik 1931, która dla zabicia czasu wybrała się na „wyjątkowe spotkanie w niezapomnianej atmosferze”. Zaproszenie przyszło pocztą. W kopercie zdjęcie Cezarego Pazury, z boku jego autograf, rekomendacja i życzenia smacznego, bo spotkanie miało być kulinarne. Pani Janina myślała, że uświetni je występ ulubionego aktora. – Bo jakiż inny mógłby być cel zamieszczenia takiej fotografii? – pyta, spoglądając na uśmiechającego się do niej z zaproszenia Pazurę. Obiecali jej, że kucharze przeniosą ją „w świat smaków wyśmienitych potraw”. Na dodatek w prezencie za fatygę miała otrzymać kulę piorącą, która zapewnia nieskazitelnie czyste pranie bez detergentów.
Przesympatyczny pan Maciek
Pani Janina udział w pokazie wspomina jako niesamowite przeżycie. Niczym VIP siedziała w pierwszym rzędzie, kosztując wybornych dań przygotowywanych przez kucharzy. – Na poczekaniu zrobili bigos, ciasto, częstowali nas wszystkich. Był tam bardzo miły pan Maciek, który mnie sympatycznie omamił – wspomina pani Janina z charakterystycznym dla niej poczuciem humoru. Skusiła się na zakup garnków, które miały być inwestycją w zdrowie. Dzisiaj mówi, że 19 października 2013 roku, przekraczając próg hotelu Gordon przy al. Krakowskiej 157A o godz. 14.30, popełniła błąd. Została podstępnie zmanipulowana i oszukana. Już w pierwszych minutach pokazu rozdano wszystkim karteczki do wypełnienia danymi osobowymi. Potem spośród tych losów wybrano zwycięzców. Pani Janina od zawsze miała szczęście – więc się nie zdziwiła, gdy to właśnie ona wygrała wełniany koc i poduszkę. Komplet miała odebrać, wychodząc. Pan Maciej poinformował ją o tym wyróżnieniu i zachęcił do udziału w kolejnym konkursie, tym razem kulinarnym. Za dwa przepisy pani Janina miała otrzymać akcesoria kuchenne. – Noże mi dodał. I garnek. Kwadratowy – opowiada.
Dwa razy więcej do spłaty
Ponad 80-letnia schorowana kobieta postanowiła kupić garnki, nawet ich wcześniej nie dotykając! – Szczególnie spodobał mi się rondelek, wszystko można było w nim robić bez tłuszczu. Poza tym się nie brudził, nic do niego nie przywierało. Pan Maciek przygotował karmel, a gdy go wylał, dno było suche. W czworokątnym naczyniu na kuchni elektrycznej upiekł ciasto. Bardzo szybko – pani Janina do dziś to pamięta. Z drugim przemiłym pracownikiem firmy, panem Damianem, podpisała umowę na sumę 2 tys. zł, płatną w 24 ratach po 109 zł. Chciała tylko dwa garnki. Nie wie nawet, jak została zmanipulowana, że w tzw. gratisach przekazywano jej kolejne akcesoria, dopisując wszystko do umowy. Już po podpisaniu, zmieniono cenę produktów i liczbę rat. Ostateczny rachunek – 3800 zł, płatne w 30 ratach po 169 zł. A kobietę poproszono o drugi podpis jako potwierdzenie otrzymania gratisów.
Pani Janina ma poważne problemy ze wzrokiem, wtedy jeszcze niezdiagnozowane, ale już dzisiaj wiadomo, że po dwóch operacjach na zaćmę, dopadła ją jaskra, poza tym choroba żółtej plamki, zanik nerwu wzrokowego w prawym oku, reumatyzm. Nie widziała zmian w umowie. Nie wiedziała, że zobowiązuje się do spłaty niemalże dwukrotnie wyższej kwoty. Umowa jest pokreślona, poszczególne produkty nie są wycenione, jest tylko zbiorczy rachunek. Emerytowana artystka śpiewaczka ma wrażenie, że płaci nie tylko za dwa garnki, które chciała kupić, ale też za gratisy. – Przecież już 2 tys. zł za garnki to dużo. A oni mi tę kwotę zwiększyli – żali się kobieta.
Trzeba walczyć o swoje
Pani Janina postanowiła oddać garnki, jednak nie wiedziała, że ma na to określony czas. Nie została poinformowana przez przemiłego pana Damiana, z którym podpisywała umowę, o swoim prawie. Na drugiej stronie umowy była ta informacja – napisana drobnym druczkiem. Ponieważ pani Janina zawarła umowę przed 25.12.2014 roku w jej przypadku obowiązuje termin 10 dni na odstąpienie od umowy – zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy z 2 marca 2000 roku o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny. Gdyby umowę zawarła później, mogłaby dochodzić swoich praw na podstawie ustawy z 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta i miałaby 14 dni na odstąpienie od umowy. W związku z tym, że konsultant firmy nie poinformował pani Janiny o procedurze odstąpienia od umowy, powinno obowiązywać inne prawo, czyli możliwość odstąpienia od umowy w ciągu trzech miesięcy od jej podpisania. Jeśli zawarliśmy umowę po 25.12.2014 roku, w przypadku gdy nie zostaliśmy poinformowani przez przedsiębiorcę o prawie odstąpienia od umowy, nasze prawo do tego wygasa dopiero po 12 miesiącach od dnia zawarcia umowy. Nim pani Janina się zorientowała, jaki cyrograf podpisała, minęło więcej niż 10 dni. Skorzystała z porady prawnej, dano jej nadzieję, że w jej przypadku może obowiązywać dłuższy okres na odstąpienie od umowy. Wysłała dziesiątki pism z zarzutami, że sprzedawcy źle napisali umowę, że źle wycenili poszczególne produkty, że została oszukana i chce odstąpić od umowy, że garnki są zbyt ciężkie, by mogła z nich korzystać, stoją w jej mieszkaniu nieużywane, zafoliowane.
– Pokaz był na scenie, obserwowałam wszystko z odległości, pan Maciek robił to bardzo szybko i sprawnie, w jego rękach wszystko wyglądało na lekkie – tłumaczy kobieta. Na swoje pisma nie otrzymała rzeczowej odpowiedzi. Nie pozwolono jej odstąpić od umowy. Całą dokumentację trzyma w pomarańczowej teczce. Ma nadzieję, że jej skłonność do archiwizowania pozwoli dowieść, że została nieuczciwie potraktowana.
Pani Janina nie poprzestała na wysłaniu pism. Wniosła pozew o unieważnienie umowy sprzedaży z pomocą Kliniki Prawa – Studenckiego Ośrodka Pomocy Prawnej działającego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Zapłaciła 100 zł za znaczki skarbowe i 5 proc. od wartości sporu, czyli 190 zł od 3800 zł. Chociaż za garnki zapłaciła aż 5070 zł (30 rat po 169 zł), ale tak już jest z zakupami na raty, o czym też zapominamy, podejmując decyzję o zakupie. Ma nadzieję, że sąd przyzna jej rację i pozwoli wymienić garnki na stracone na razie pieniądze.
Bolesny brak okularów
– Trzeba bardzo dobrze się zastanowić, dokładnie przeczytać umowę i przede wszystkim się dowiedzieć, co ile kosztuje – zaleca pani Janina, a pytana o to, czy sama umowę przeczytała, oburza się: – Jak mogłam przeczytać, jak nie miałam okularów ze sobą?! Poprosiłam pana Damiana, żeby mi przeczytał.
Z panią Janiną skontaktowali się poszkodowani, którzy zdobyli listy uczestników podobnych prezentacji i złożyli pozew zbiorowy w Bydgoszczy. Starsza pani ma nadzieję, że coś wskórają. Dla zasady, bo nie można tak się dawać oszukiwać. Federacja Konsumentów zwalcza nieetycznych przedsiębiorców, edukuje konsumentów, udziela porad prawnych.
Podczas Kongresu Konsumentów Michał Herde, prezes oddziału Federacji w Warszawie, wspominał mały sukces na tym polu. – Zostaliśmy poinformowani o prezentacji w pewnym mieście. Udało nam się zadzwonić do wynajmującego salę i namówić go, by zrezygnował ze współpracy z nieetyczną firmą. W Warszawie w zasadzie się nie zdarza, byśmy mogli z wyprzedzeniem na coś takiego zareagować, nie mówiąc już o tym, że napisanie jakiegoś pisma do przedsiębiorcy udostępniającego salę, który niby nic złego nie zrobił, tylko wynajął lokal, może stać się podstawą do oskarżenia o naruszenie jego dóbr.
Interes kwitnie
Na rynku działa wiele firm oferujących swoje produkty podczas specjalnych pokazów, na które zazwyczaj zapraszane są starsze osoby, które łatwiej zmanipulować. Organizowane są również spotkania dla młodszych, w gronie znajomych. Np. kobieta zaprasza koleżanki z pracy na pokaz u siebie. Za udostępnienie lokum otrzymuje dodatkowy prezent. Właśnie to na takim pokazie garnki kupiła 40-latka, która chciała zadbać o zdrowie swoich dzieci. – Z moich garnków zanieczyszczenia miały same odchodzić. Do ich czyszczenia wystarczyć miała tylko woda. To działało podczas pokazu, który odbył się w domu mojej koleżanki z pracy. Jedliśmy lody, miękkie mięso, boeuf Stroganow. Wszystko przygotowane błyskawicznie, bez tłuszczu, wyśmienite. Dlatego kupiłam dwa garnki z przykrywą zasysającą, która przyśpiesza proces obróbki, utrzymuje ciepło do kilku godzin – mówi Katarzyna Walczyk z podwejherowskiej miejscowości. Z garnków korzysta od czasu do czasu, gdy dzieci przypominają, ile wydała pieniędzy (2 tys. zł!) i zarzucają jej marnotrawstwo. Za to codziennie używa niezawodnego noża – gratisu, który dostała za podjęcie decyzji o zakupie już podczas pokazu. Dwa lata spłacała garnki, których boi się używać. Przysięga sobie, że już nigdy nie będzie uczestniczyć w pokazie. Sama też dostała propozycję, by taki pokaz zorganizować w swoim domu. W zamian za zestaw noży i srebrną paterę. Nie potrafi odmawiać, więc nie odbierała telefonów od konsultanta firmy.
Można się oswobodzić!
Jeśli kogoś stać na niewspółmierne do jakości i wartości drogie garnki i świadomie jej kupuje, to jego sprawa. Natomiast jeśli wpadamy w sidła technik stosowanych przez konsultantów promujących garnki czy też inny sprzęt (medyczny,
rehabilitacyjny itp.), to pamiętajmy o swoich prawach konsumenckich. Bo pomimo kar, które UOKiK nakłada na firmy nieuczciwie sprzedające swoje produkty, proceder nadal kwitnie. Firmy zmieniają nazwy, osobowość prawną, siedziby. Niezmienne pozostają mechanizmy według których działają. W każdej chwili mogą nas omamić.
Ostatnio znajomi kupili garnki za kilka tysięcy i uważają, że są tego warte. Ponoć z takich samych garnków potrawy jadał sam papież. Nie ma to jak siła argumentu.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Warszawa. 14 850 paszportów wydano przez rok na Lotnisku Chopina

To już rok! Punkt paszportowy MSWiA na warszawskim lotnisku...

Świętowanie 20-lecia Polski w UE 

Z okazji 20-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbędzie...

Polacy planują majówkę. Dużym powodzeniem cieszą się góry

Pierwsze wiosenne słońce i świetna pogoda wybudziły Polaków z...

Jaja nie tylko na Wielkanoc. Polacy jedzą ich coraz mniej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu...