Rosyjskie kłamstwa, czyli tak zwany … kazachstański nacjonalizm

Rosyjska propaganda w ostatnim roku ( czasie agresji w Ukrainie) już chyba prześcignęła tę, która była dotychczas wzorcem przekazu kłamstw, czyli niemiecką hitlerowską powszechnie znaną jako gebelsowską. Na porządku dziennym we wszystkich rosyjskich związanych z rządem mediach (a innych tam nie ma) jest przekazywanie zbrodni jako sukcesów, zamienianie ofiar w katów, czy też tłumaczenie gwałtów grabieży jako osiągnięcia i zdobycze. Jednocześnie tłumacząc agresję jako wojnę obronną.

Ale nie tylko Ukraina, dla putinowskiej propagandy jest zagrożeniem. Ostatnio takim przykładem stał się Kazachstan, który nie wyraził poparcia dla rosyjskiej agresji w Ukrainie. I mamy już przykłady kłamstw putinowskiej propagandy, która szuka w Kazachstanie, kraju szybko budującym swoją demokrację i przyjaznym dla innych państw, przykładów łamania prawa. W ostatnich tygodniach w rosyjskich mediach dość mocno pisze się i dyskutuje na temat szybko rozwijającego się nacjonalizmu w Kazachstanie, problemu, którego tam nie było i nie ma. Jednak według propagandy Kremla on jest i dotyczy Kazachów pochodzenia rosyjskiego. Przedstawiciele innych kazachskich grup etnicznych, a jest ich 130, według nich nie mają tego problemu.

Zalew oskarżeń o rusofobię w Kazachstanie nasilił się po rozpoczęciu wojny w Ukrainie. Zdaniem putinowskich propagandzistów, w tym kraju dzieje się źle. Przedstawiają oni pełne obaw oświadczenia różnych pseudoekspertów twierdzących, że „naziści chcący zniszczyć swój naród zasiadają w rządzie Kazachstanu i dlatego po załatwieniu problemu Ukrainy należy przystąpić do przywrócenia porządku w Kazachstanie”.

Dlaczego tak się dzieje i w jaki sposób uzasadniane są te bzdurne oskarżenia Kazachstanu o nacjonalizm – spróbujmy to wyjaśnić na kilku przykładach.

Rosyjska agencja Sputnik 2 grudnia ub. roku opublikowała na swojej stronie internetowej wywiad z rosyjskim ambasadorem w Kazachstanie Aleksym Borodawkinem, który stwierdził – „Z przykrością stwierdzam i wyrażam zaniepokojenie, że tendencje nacjonalistyczne, radykalne, w Kazachstanie są coraz wyraźniej widoczne. Internet jest pełen filmów, w których radykalni nacjonaliści wysuwają całkowicie niedopuszczalne żądania, slogany i tak dalej. A te hasła są rusofobiczne”.

Wywiad ten był szeroko komentowany i cytowany w różnych mediach, m.in. w Kaznecie, jak i w Runecie. Zareagowało na niego też wiele znaczących osób. Delikatnie skomentował go przewodniczący niższej izby kazachskiego parlamentu, który, w przeciwieństwie do Borodawkina, dyplomatycznie zauważył, że niektóre momenty wywiadu rosyjskiego kolegi „nie odpowiadają jego statusowi i nie działają na korzyść”.

Tydzień po tym incydencie rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow powiedział, że to, co przypisuje się Borodawkinowi, nie tylko nie odzwierciedla stanowiska rosyjskiego MSZ, ale nawet nie odzwierciedla stanowiska dyplomaty.
Wydawać by się mogło, że sprawa jest już zamknięta, ale czy na pewno. Ten stan rosyjskich oskarżeń jest bowiem nadal podsycany przez różne postacie z rosyjskiej przestrzeni informacyjnej.

Anonimowe internetowe kanały telegramu odgrywają w tym procederze szczególną rolę. Jeden z nich – „Listy Jarosława”, przypisuje się znanemu niegdyś kazachskiemu dziennikarzowi Jarosławowi Krasienko. Przez długi czas żył on szczęśliwie i dostatnio w Kazachstanie, gdzie pracował dla kanału republikańskiego, szczególnie zasłużył się tym, że relacjonował działalność Nazarbayeva filmując go np. w pałacu prezydenckim, kręcił o nim filmy, ogólnie rzecz biorąc, był bardzo lojalny wobec ówczesnych władz, reżimu i kraju. A potem, gdy ta fucha się skończyła, wyjechał do Rosji i nagle, stamtąd, zobaczył wiele wad w zmieniającym się, w nowoczesne demokratyczne państwo, Kazachstanie. Stara się w różnych wydarzeniach w tym kraju znajdować oznaki nacjonalizmu, a szczególnie zachowań antyrosyjskich. Na przykład niedawno w swoim programie powiedział, że Rosjanie w Kazachstanie, którzy wspierali Rosję od początku wojny „byli gnębieni, dyskryminowani, zwalniani z pracy. W niektórych przypadkach Rosjanie chwycili za siekiery. Bo kazachscy nacjonaliści nie rozumieją tego w żaden inny sposób”. To kłamstwo okazało się zwykłą manipulacją typową dla putinowskiej propagandy. W Kazachstanie, za tego typu swoje poglądy, nikt nie był ścigany, ani zwalniany z pracy od początku wojny.

Dlaczego „manipulacja”? Ponieważ w Kazachstanie, od początku wojny w Ukrainie, naprawdę był jeden głośny przypadek z lokalnym prorosyjskim prezenterem radiowym, który w sieciach społecznościowych obiecał „zadzwonić do wujka Wowy o pomoc”, by ukarał tych, którzy nie pochwalają rosyjskiej agresji ( najprawdopodobniej chodziło mu o putina). Lokalna policja zarejestrowała to jako sprawę karną „na podstawie znamion przestępstwa przewidzianego w art. 174 kodeksu karnego – „podżegania do nienawiści etnicznej”. Jednak ten incydent umorzono i została szybko zapomniano o nim przez wszystkich, z wyjątkiem oczywiście przedstawicieli niezliczonych anonimowych kanałów, którzy wciąż chcą znaleźć oznaki ucisku wobec Kazachów narodowości rosyjskiej.

A mieszkający w Kazachstanie przedstawiciele rosyjskiej diaspory, po tych atakach, sami zorganizowali akcję pt „Nie musimy być ratowani!”, W wypowiedziach w sieci wideo wyjaśnili, że nigdy nie czuli ucisku ani naruszenia praw w Kazachstanie i nie zamierzają z tego kraju wyjeżdża. Przykładem dla nich jest finansista Timur Turlov, Rosjanin, Biznesmen 2021 roku w Kazachstanie, który mieszka tu od 10 lat, tutaj zbudował swój wielomiliardowy biznes i przyjął w tym roku kazachskie obywatelstwo.

Kazachstan jest państwem wielonarodowym i wieloetnicznym, w którym zgodnie żyje ponad 130 grup etnicznych, mając wszelkie warunki dla kultywowania swoich języków i kultury. We wszystkich większych miastach Kazachstanu meczety współistnieją z cerkwiami prawosławnymi, kościołami katolickimi, synagogami i domami modlitwy. Zbudowano unikalny kazachski model harmonii międzyetnicznej i międzywyznaniowej, który umożliwił stworzenie atmosfery zaufania, solidarności i wzajemnego zrozumienia. Jest to przykład opartego na pokoju konsensusu narodowego i międzywyznaniowego. Więc po co to judzenie?

Kazimierz Andrzejewski

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Premier przedstawił Plan dla Europy

Przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa, wsparcie przedsiębiorców oraz ochrona europejskich...

Konferencja „20 lat Polski w Unii Europejskiej” 

1 maja 2024 roku mija 20 lat od przystąpienia...

Konkurs o Nagrodę PTE im. prof. Edwarda Lipińskiego

Polskie Towarzystwo Ekonomiczne informuje o ogłoszeniu tegorocznej edycji Konkursu...

Polaków ubywa – do 2060 roku będzie nas mniej o 4,8 mln!

Jak wynika z prognoz, do 2060 roku polska populacja...