Zapomnianych mistrzów czar

SAM POWÓD zebrania się w jednym miejscu i czasie grona uczonych z wielu ośrodków akademickich w Polsce wydawał się prozaiczny. Oto jeden z nich obchodził 40-lecie pracy naukowej. Czyli nudna norma, oficjałka, coś, co należy zaliczyć i najczęściej dość szybko zapomnieć.
Nic podobnego. Miałem niecodzienną okazję uczestniczenia w uroczystości niebanalnej, niesztampowej, przepełnionej do-brymi uczuciami i najważniejsze… wzruszającej swoją pro-stotą, prawdą i ciepłem.
Fetowano jubileusz wybitnego kryminologa i penitencjarysty prof. Andrzeja Bałandynowicza. Przepraszam. Słowo „feto-wano” jest tutaj całkiem nie na miejscu. Feta – to owszem coś podniosłego, odświętnego, ale i nieco napuszonego, sztucz-nego. Spotkanie w murach kieleckiej uczelni miało natomiast charakter prostej, przyjacielskiej, szczerej, czasami żartobliwej nawet rozmowy o tym, kim dla zebranych jest Jubilat.
Oto zdałem sobie sprawę z tego, że zbyt wcześnie pochowa-łem pewną oczywistą dla świata europejskiego instytucję. Ta instytucja spowodowała wspaniały rozwój europejskiej nauki, europejskich sztuk pięknych, europejskiej literatury, europejskiego prawa czy inżynierii. A schodząc nieco niżej w hierar-chii, sprawiła, że w Europie produkowano dobre buty, dobre samochody czy dobre pieczywo. Dlaczego tak było? Bo cywili-zacja europejska na mistrzach stała.
Zebrani w auli kieleckiego uniwersytetu ku mojemu zasko-czeniu mówili o żyjącym mistrzu. Tak po prostu wskazywali jego zalety, kpili z wad, opisywali bardzo osobiste wspomnie-nia z Jubilatem w roli głównej. Tam gdzie było trzeba, sięgano nawet do najbardziej prywatnych pokładów, drażliwych, może nawet wstydliwych. Nikt się nie obrażał. Nikt nikogo nie uda-wał. Nikt nikomu nie kadził. Nikt niczego nie skrywał.
Po chwilowym zaskoczeniu szybka analiza i jedyny wniosek. Tak zachowują się przecież przyjaciele. Profesor Andrzej Bałandynowicz ma nie tylko wspaniały i ogromny dorobek naukowy. On ma też przyjaciół. W skłóconym, niedocenianym, ogarniętym powszechną chorobą wyścigu szczurów, walką ambicji i interesów środowisku prof. Bałandynowicz ma duże grono przyjaciół.
Istnieje jednak ale. Jubilat jest, jak to sam określa, na naukowej banicji. Pomimo niekwestionowanych osiągnięć naukowych, pomimo stworzenia własnych oryginalnych teorii, wycho-wania wielu uczniów i doprowadzenia ich do tytułów nauko-wych Profesor nie jest aktualnie związany z żadną z polskich uczelni. Niezależny, krytyczny, bezkompromisowy i niepraw-dopodobnie odważny nie mieści się w schemacie współczesnej nauki polskiej, w której coraz większą rolę zaczynają odgry-wać pragmatyczne jednostki z układami i pieniędzmi. Ideali-styczni, moralni i prawdziwi mistrzowie odchodzą na banicję. Chyba jednak chwilowo, mają przecież przyjaciół.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Warszawa. 14 850 paszportów wydano przez rok na Lotnisku Chopina

To już rok! Punkt paszportowy MSWiA na warszawskim lotnisku...

Świętowanie 20-lecia Polski w UE 

Z okazji 20-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbędzie...

Polacy planują majówkę. Dużym powodzeniem cieszą się góry

Pierwsze wiosenne słońce i świetna pogoda wybudziły Polaków z...

Jaja nie tylko na Wielkanoc. Polacy jedzą ich coraz mniej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu...