Dług Polaków w hodowli. Firmy windykacyjne mają coraz więcej zleceń

Jeden z naszych czytelników zapytał, jak się dowiedzieć, ile ma długów? Historia jego zobowiązań sięga lat 90. i sam dokładnie nie pamięta gdzie, u kogo i na jaką kwotę się zadłużał. Po ukończeniu studiów, w pierwszej pracy, jego pensja była zbyt mała, żeby spełniać najpilniejsze potrzeby. Pożyczał drobne kwoty w pozabankowych firmach, kupował artykuły gospodarstwa domowego w systemach ratalnych (pralka, telewizor, meble), korzystał z limitów debetowych na kontach, używał kart kredytowych i czasem nie uiszczał podatku. Dumny jest jedynie z tego, że ZUS płacił zawsze na czas.
Doskonale pamięta największe zobowiązanie, jakie zaciągnął u jednego „dawcy”. To 25 tys. zł w Banku Millennium. Jak sam opowiada, ten dług powstał w wyniku braku samokontroli i banku, i jego. Bank obdarował go kartą kredytową z limitem wypłaty w kwocie 5 tys. zł. Nasz dłużnik przez kilka miesięcy regularnie uzupełniał saldo na karcie, aż nadszedł czas, kiedy jego sytuacja materialna znacznie się pogorszyła i karta została „wyczyszczona”. Kiedy ruszył kolejny miesiąc rozliczeniowy, z ciekawości włożył kartę do bankomatu, aby sprawdzić zerowe saldo plastikowego portfela. Jakie było jego zdziwienie, kiedy na ekranie pojawiła się okrągła kwota 5 tys. zł?! Nie posiadał się z radości, że bank się pomylił i czym prędzej, w obawie, że czar pryśnie, wypłacił pieniądze w całej kwocie.
Historia jak z bajki powtórzyła się jeszcze w kolejnych trzech okresach rozliczeniowych i bank przez swoje roztargnienie pożyczył dłużnikowi w sumie 25 tys. zł
Kredytodawca wysłał kilka informacji (nie były to wezwania do zapłaty) o saldzie zadłużenia, ale w wyniku przeciągającego się kryzysu dłużnik go nie regulował. Po roku od ostatniej wypłaty z karty dłużnik udał się do oddziału banku z tysiącem złotych w dłoni, żeby zacząć spłacać swoje zobowiązanie. Bał się, że spotka go wiele uwag ze strony bankowców, a tymczasem otrzymał kolejną miłą wiadomość: „Pan nie ma u nas długu”.
„Pana wierzycielem jest teraz firma windykacyjna”
„Na pańskim koncie nie ma ujemnego salda. W Biurze Informacji Kredytowej też pan nie figuruje” (był 2001 r. i BIK nie było wówczas wykorzystywane jak teraz, kiedy pojawia się w nim informacja o kredytobiorcy tuż po zaciągnięciu kredytu). Nasz bohater odetchnął z ulgą, bo mógł dalej korzystać z życia kredytobiorcy. Od 2004 r. przestał żyć za pożyczone pieniądze. Stworzył rodzinę, znalazł dobrą pracę i dzisiaj szuka odpowiedzi na pytanie, ile z tych długów, które za młodu narobił, ożyje?
Z archiwum…
Dwa miesiące temu od jednej z wrocławskich firm windykacyjnych przyszło wezwanie do zapłaty. Z pisma dowiadujemy się, że do dzisiaj na koncie wierzyciela, którym jest fundusz powiązany z firmą windykacyjną, nie odnotowano spłaty zaległości z tytułu umowy nr… z dnia 26 czerwca 2001 r. zawartej z Provident Polska SA (wiek sprawy to 13 lat!). Dług opiewa na blisko 3 tys. zł. Z tekstu dowiadujemy się, że jeśli dłużnik nie wpłaci tej kwoty, to zostanie wyłączony z windykacji polubownej i sprawa zostanie skierowana do sądu. Żeby pobudzić wyobraźnię adresata, do listu został załączony wzór pozwu sądowego.
W listopadzie przyszedł kolejny list. Tym razem od innej, także wrocławskiej, firmy windykacyjnej z kolejnym wezwaniem do zapłaty. Czytamy w nim, że zobowiązanie z tytułu zadłużenia w Banku Millennium (chodzi o wspomnianą kartę) wynosi blisko 80 tys. zł i je także należy uiścić (po 13 latach!?). Ze skrzynki pocztowej nasz uśpiony dłużnik wyjął jeszcze kilkanaście listów z „prośbą” o wpłatę zaległości. Wyczuwa się w ich treści pracę specjalistów od marketingu. Otwieramy jedną z kopert, w której widzimy hasło „PUBLICZNA OFERTA SPRZEDAŻY DŁUGU” i informację, że firma windykacyjna (obecny wierzyciel) rozważa wystawienie długu (sprzed 13 lat), który pierwotnie należał się Telekomunikacji Polskiej SA (podkreślono w piśmie), do sprzedaży poprzez ogłoszenia publiczne w prasie, Internecie i innych środkach masowego przekazu.
Wniosek
Jeśli zapomnieliśmy, gdzie przed laty pożyczaliśmy pieniądze i jakich rachunków nie zapłaciliśmy (telefon, kablówka i inne), to będzie ciężko odpowiedzieć na pytanie zadane przez naszego czytelnika.
W pierwszej kolejności powinniśmy rozesłać zapytania do firm prowadzących rejestry dłużników. Jeśli te informacje nie okażą się wystarczające, zostaje już tylko czekanie na korespondencję z nadzieją, że nic nie przyjdzie. Gdy po latach dostaniemy czuły list lub telefon od firmy windykacyjnej, zanim odpowiemy, powinniśmy poradzić się prawnika, czy hodowany przez lata dług nie przedawnił się.
Prawo umożliwia dłużnikom niespłacenie należności…
Gwarantuje im to zapis o przedawnieniu roszczeń zawarty w Kodeksie cywilnym. Ogólny termin, po którym długi ulegają przedawnieniu, to 10 lat, liczony od dnia, kiedy mieliśmy obowiązek dokonania płatności. Ze względu na różny charakter zobowiązań ustawodawca w wybranych przypadkach skrócił ten okres do trzech lat lub nawet do jednego roku. Największym biznesem dla firm windykacyjnych jest kupowanie tzw. długów śmieciowych. W większości te zobowiązania są przedawnione i takie pakiety, sprzedawane przez wierzycieli, kosztują od 3% do 5% wartości wierzytelności.
Firma windykacyjna będzie dążyć do tego, żeby dłużnik w jakikolwiek sposób uznał swój dług, co przerwie bieg przedawnienia. Jeśli dłużnik, w formie pisemnej lub ustnej (najczęściej podczas nagrywanej rozmowy telefonicznej z windykatorem), uzna roszczenie, czyli stwierdzi, że jest winny, to okres przedawnienia zaczyna biec od początku. Wówczas wierzyciel będzie mógł wystąpić do sądu o nakaz zapłaty bez obaw, że dłużnik wniesie zarzut przedawnienia.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

To już ostatni dzwonek by rozliczyć PIT! 

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z...

HoReCa – gastronomia ma problemy, hotele są w lepszej kondycji

Blisko 13,6 tys. obiektów noclegowych, restauracji i firm cateringowych...

Polacy w średnim wieku mają największe problemy finansowe

Zaległości konsumentów, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie...

Miliardowy problem samorządów. Czy wybory coś zmienią?

Rosnące długi wobec samorządów stają się coraz większym problemem....