Gotowi rynkowo

Nie mam osobowości facebookowej, instagramowej ani twitterowej. Nie obchodzi mnie, co wczoraj jadła na obiad koleżanka z liceum, a tym bardziej jak dzisiaj wygląda przód i zad Kim Kardashian. Ale, jak się wgłębić, to wychodzą różne sprawy. Na przykład to, że inni też mają opinię na temat opinii jakiejś Bette. Aaron uważa, że Bette jest znana ze swego niezmiernego talentu, a Kim głównie z ssania… – tutaj pada nieparlamentarne słowo, określenie męskiego szczegółu. W pewnym momencie przyłapuję się na tym, że mnie na dobre wciągnęło. Szperam dalej w Internecie, ale już omijam Kim i Bette. Zaprasza mnie „The Guardian”. Autorka artykułu Zoe Williams wieszczy, że przeżywamy epidemię narcyzmu. Mają o tym świadczyć zabiegający o uwagę celebryci, „cyfrowy ekshibicjonizm”, czyli dzielenie się wszystkim ze wszyst-kimi, a szczególnie tym, co bardzo prywatne, oraz wielkie ożywienie w świecie chirurgii plastycznej. Narcyzm – jak pisze Zoe Williams – jest wszechobecny na łamach internetowych mediów społecznościowych.
Pięć minut sławy
Narcyzy to ludzie nieświadomie zaprzeczający swojemu niskiemu poczuciu wartości oraz nieakceptowanemu wyobrażeniu samego siebie. Poprzez sztuczne nadęcie własnego „ja” przemieniają się w lśniące figury. Po co się oszukują? By za wszelką cenę uniknąć ogromnego lęku przed krytyką społeczną. Człowiek z narcystycznym zaburzeniem osobowości nie jest w stanie wejść w bliską relację z innymi, gdyż postrzega ich jako przedmioty. Wykorzystuje innych dla własnych celów, nie uznaje potrzeb ludzi wokół, a tym bardziej nie jest zainteresowany w zgłębianiu, jakie one są. – Bardzo trudno jest odwrócić narcystyczne zaburzenie osobowości – stwierdza Pat MacDonald, autorka „Narcyzmu we współczesnym świecie” w rozmowie z Williams. Sprawa przegrana? Kto raz stał się narcyzem, na zawsze narcyzem musi zostać? Według Williams gwałtowne nasilanie się wokół cech narcystycznych wskazuje na epidemię. Przykłady się piętrzą. Donald Trump np. jest uosobieniem braku empatii, samozadowolenia, przeszacowania własnych talentów i poziomu atrakcyjności. Brytyjska osobowość telewizyjna Katie Hopkins wsławiła się opinią na temat kryzysu związanego z uchodźcami, pisząc w „The Sun”: „Pokażcie mi trumny, martwe ciała unoszące się w wodzie […]. Nadal mnie to nie obchodzi”. Przykłady można mnożyć, bo im większy wokół narcyza zgiełk, tym lepiej. To już tłum celebrytów, polityków, zwykłych ludzi, którzy warholowskie „pięć minut sławy dla każdego” wzięli sobie zbyt mocno do serca. Każda sytuacja, która może wspomóc promocję własnej osoby, jest w cenie. Rutynowo wpuszczane do Internetu banalne zdjęcia, informacje, wpisy, przemyślenia celebrytów na swój temat, ukazujące najważniejsze chwile z ich dnia, wyznają niepisaną zasadę: kiedy jesteś znany, nic nie wydaje się przyziemne. Złudzenie to przenosi się na niecelebrytów, zwykłych zjadaczy chleba. Nudne i zwyczajne fakty z ich życia upublicznione mają się stać dowodem na ich ważność i doniosłość.
Cena urody
Częścią epidemii narcyzmu, pisze dziennikarka „Guardiana”, jest dramatyczny wzrost wykonywanych operacji plastycznych. Celebryci zafiksowani na punkcie swojego wyglądu, wiecznie pięknego i młodego ciała poddają się operacjom, by spełnić wymogi sławy. Ich próżność znajduje naśladowców. To łatwo dająca się powielać cecha celebrytów. W 2015 roku w Wielkiej Brytanii nastąpił 13-proc. wzrost dochodu placówek medycznych, w szczególności gabinetów stomatologii estetycznej. Jak twierdzą specjaliści od rynku, to dlatego, że ludziom nie podobały się ich zęby na tzw. selfie. A nierobienie sobie selfie nie wchodzi w grę, bo przecież jak nas nie widzą, to nas nie ma. Amerykańscy akademicy, Jean Twenge i Keith Campbell, odkryli, że narcystyczne cechy osobowości potężnieją we współczesnym społeczeństwie równie szybko, jak rośnie otyłość, szczególnie u kobiet. Jedno z badań sponsorowanych przez US National Institutes of Health prześledziło rozwój cech narcystycznych. Teoretycznie można by się spodziewać, że cechy te nasilają się wraz z upływem lat. Ludzie, którzy żyją dłużej, mają przecież więcej czasu na ich wykształcenie. W rzeczywistości jednak cechy narcystyczne dotykają prawie 10 proc. ludzi po 20. roku życia i tylko 3 proc. osób po sześćdziesiątce. Starsi ludzie mają zdecydowanie mocniej uformowane osobowości. Są mniej podatni na wpływy i presje społeczno-kulturowe. Istotne jest także to, że kiedy byli młodzi, tego typu potrzeby nie istniały.
Żyć tylko dla siebie
Osobowość narcystyczna opiera się na uznaniu swojej własnej niezwykłości i nadzwyczajności. Problem narcyza tkwi w tym, że uznanie to jest fałszywe. Większość ludzi nie jest przecież nadzwyczajna. Dlatego prędzej czy później narcyz zderza się z rzeczywistością. Rezultatem takiej konfrontacji w najlepszym przypadku może być rozczarowanie, w najgorszym jeszcze silniejsze przekonanie o własnej wielkości. U młodych narcyzów rzadko spotykamy stany lękowe. Kiedy jednak wchodzą w wiek średni, łatwiej niż ich rówieśnicy popadają w depresję, głównie z powodu nieudanych związków. Narcyzy nie potrafią bowiem współczuć innym ani nie są w stanie poczuwać się do winy. Wręcz przeciwnie, istotnymi cechami narcyzów są duma ze swojego braku empatii oraz przekonanie, że bycie narcyzem pomaga w odnoszeniu sukcesów. Opiekuńczość i dbanie o innych – to nie ich sprawa.
Winni rodzice
Żyjemy w społeczeństwie, w którym autopromocja i eksponowanie indywidualności wydają się być najistotniejsze. Mimo to wielu z nas, zupełnie na odwrót, pragnie być częścią społeczności. „Bycie nadzwyczajnym nie jest niezbędne do tego, by być kochanym” – pisze MacDonald. Masowy wzrost cech narcystycznych MacDonald przypisuje niedbałym i pobłażliwym rodzicom. „Rodzice widzą swoje dzieci jako przedłużenie siebie samych. Chcą się kolegować z własnymi dziećmi. Zacierają granice między sobą a nimi. Nie chodzi tu bynajmniej o większą troskliwość »nowego rodzicielstwa«, ale raczej o rodzaj mdłego, pozytywnego stwierdzania, wyczarowywania wysokiej samooceny z powietrza. Dziecko staje się zagubione. Wmawia się mu: »Jesteś wielki, jesteś wspaniały«. A ono myśli: »A może nie jestem«”. Williams cytuje MacDonald, która pisze: „Widzimy matki w relacji ze swoimi nieludzkimi przedłużeniami, laptopami, smartfonami, a nie z dziećmi”. Wpływ mediów społecznościowych jest bardzo widoczny wśród dorosłych z cechami narcystycznymi. Istnieje dużo dowodów na to, że narcyzy mają więcej przyjaciół na Facebooku niż nienarcyzy. Choć nie można stwierdzić definitywnie, że media społecznościowe wywołują narcyzm, z pewnością jednak prowokują do poszukiwania zainteresowania i przyciągania uwagi.
Ja i reszta
Istnieje jeszcze jeden aspekt narcyzmu o wiele bardziej niebezpieczny. Williams zwraca uwagę na to, że dla kultury konkurencyjności, w której żyjemy, twierdzenie, że jest się innym, specjalnym, wyjątkowym – to absolutne minimum bycia „gotowym rynkowo”. Uczona Jean Twenge jest ostrożna: „Rzecz ta nie została jeszcze dokładnie zbadana. Bez wątpienia jednak indywidualizm jest silnie skorelowany z materialnym podejściem do życia, podobnie jak narcyzm. Dobrobyt gospodarczy wydaje się być również związany z indywidualizmem”. Trudno nie powiązać wezwania do indywidualizmu z wezwaniem do konkurencyjności, z ideą monetarystów, iż interes własny jest korzystny i że działając na korzyść własną, tworzymy lepsze warunki dla wszystkich.
Zjawisko to łatwiej zaobserwować w większej grupie – narcyzmie kolektywnym. Np. w parlamencie. „To jest kultura myślenia: »Chwytajmy, kiedy tylko nadarzy się okazja« – twierdzi MacDonald. – Wchodzisz w tę kulturę, kiedy tylko stajesz się premierem czy bankierem. Narcyzm grupowy jest ogromny. A najgorsze w nim jest to, że niszczy naszą planetę. Wspólnie unicestwiamy gatunek po gatunku, podsycani przez konsumpcjonizm, podsycani przez nasza zarozumiałość. Nasz narcyzm w końcu nas zniszczy”. Faktycznie, badania nad narcyzmem oraz ludźmi wybitnie nim nacechowanymi ukazują ogromne spustoszenie. Niepowodzenia w związkach nacechowanych brakiem bliskości, przedmiotowe traktowanie partnerów bądź dzieci. Miłość narcyza do samego siebie to nie tylko miłość własna, ale to miłość własna monogamiczna. Narcyz nie umie i nie chce radzić sobie z krytyką. Ta cecha właśnie powoduje ogromne zniszczenie w jego świecie. Narcyz nie potrafi podtrzymywać relacji. On je burzy, gdy tylko poczuje się zagrożony.
Gdzie ratunek?
Cechy narcyza możemy wyrugować z naszej osobowości wyłącznie wtedy, gdy są one jedynie delikatnie zarysowane, a my nie chcemy się z nimi identyfikować. Tylko wówczas nie jesteśmy jeszcze straceni. Według MacDonald istnieje pięć zasad samodoskonalenia: wdzięczność, skromność, współczucie (dla siebie i innych), uważność i wspólnotowość. Jeśli możemy pod koniec dnia wskazać trzy rzeczy, za które jesteśmy komuś wdzięczni, to może nam to ogromnie pomóc w pomniejszaniu naszego narcyzmu. Współczucie i pokora pozwolą się nam opanować. „Ale jest to ulica dwukierunkowa – zaznacza MacDonald – Musimy odczuć współczucie dla siebie samych. Wtedy współczucie dla innych również nadejdzie”. Czy współczesne społeczeństwo wybierze drogę pogrążania się w narcyzmie czy odwracania się od niego? Od Kim Kardashian i jej pośladków tylko krok do naturalnej tendencji do negatywnego myślenia typu: wszystko idzie ku gorszemu. „Należy z takim myśleniem walczyć. Tak jak należy uparcie walczyć z odruchem wsadzania głowy w piasek i twierdzeniem, że dzieciaki są super i wszystko jest w porządku” – kwituje Twenge.
Agnieszka Sławiec po lekturze „The Guardian”

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

To już ostatni dzwonek by rozliczyć PIT! 

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z...

HoReCa – gastronomia ma problemy, hotele są w lepszej kondycji

Blisko 13,6 tys. obiektów noclegowych, restauracji i firm cateringowych...

Polacy w średnim wieku mają największe problemy finansowe

Zaległości konsumentów, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie...

Miliardowy problem samorządów. Czy wybory coś zmienią?

Rosnące długi wobec samorządów stają się coraz większym problemem....