Jak nam rośnie PWN (nie mylić z wydawnictwem)

RBN – Rodzic Bardzo Narzekający. Odmiana PWN, Polaka Wiecznie Narzekającego. Poznacie ich po ich owocach…
Drink z palemką nad hotelowym basenem przenosi mnie w rok 2046. Widzę J., dziś małolata zaledwie ośmioletniego, który zabiera uroczą żonę i dwójkę dzieci na wakacje do Grecji. W lipcu. Zaraz po wyjściu z samolotu zaczyna narzekać, że gorąco. Rezydenta za brak jajecznicy na boczku przeciąga pod kilem, a w każdym razie próbuje. – Ten ser niby biały, a taki słony… Normalny mają tylko dla Niemców? – nie przestaje się irytować.  
J. nie będzie miał wyjścia. Narzekanie wyssał z mlekiem matki. Będzie narzekał, nawet jeśli był karmiony butelką, bo ojciec też utyskiwał nad kołyską. Nic nie poradzisz, taki polski los, u nas panie wojna była, ciężko było…
„How do you do? I’m fine, thanks!” – to nie PWN, Polak Wiecznie Narzekający. Zapytasz: – Jak się masz? I zaraz litania: – W krzyżu mnie łupie, obiecali przewalutować franki po 2 złote i ciągle nic, niby połowa maja (kwietnia, czerwca, jakiegokolwiek miesiąca między marcem a październikiem), a zimno jak w psiarni, upał taki, że trudno wytrzymać, co to za zima bez mrozu, kiedy wreszcie spadnie śnieg, pendolino niby szybko jeździ, ale fotele takie wąskie i Wi-Fi brak, zapisałem się do lekarza za rok po południu, bo wcześniej oczywiście nie mieli terminu, a bardziej by mi pasowało.
Ale dlaczego J., sympatyczny blondynek, czasami nawet uśmiechnięty, w tej – przyznam – ponurej, choć niepozbawionej realizmu, wizji przyszłości za 30 lat się znalazł? Może dlatego, że podczas kumpelskiej wyprawy na najbardziej wypasioną w stolicy salę zabaw, miast skakać po trampolinach i używać zjeżdżalni zgodnie z przeznaczeniem, jednym słowem szaleć tak, by po dwóch godzinach T-shirt nadawał się tylko do wykręcenia, utyskiwał, że kiedyś był w takiej bawialni, w której były też gry wideo. A może dlatego, że gdy w czerwcu dzieciaki miały jechać na szkolną wycieczkę, J. stwierdził, że w lesie „są kleszcze i wycieczka będzie niedobra dla zdrowia…”.
Nie był, przyznam sprawiedliwie, jedyny. Duża część dzieciaków zawodziła jak dobrze wyszkolone płaczki. Powtarzały, co usłyszały w domu. Komentarze Rodziców Bardzo Narzekających. Ci zresztą przeszli już na wyższy stopień wtajemniczenia. Nic prosto w oczy, tylko pokątnie –„szuszuszu, szuszuszu”.  No i w domu swoim niezadowolonym hodują kolejne pokolenie Polaków Wiecznie Narzekających. Wiecznie skrzywionych, niezadowolonych, kontestujących.
Nie pomoże nawet program 500+. Rodzina X. wnioski złożyła w pierwszym dniu na całą czwórkę pociech. Ale o dofinansowanie wycieczki jak wnioskowali, gdy 500+ nie było, tak wnioskują i dziś. – Jesteśmy wielodzietni – powtarzają, jakby to było zasługą (a może winą) kogokolwiek poza nimi samymi. Nie wiadomo zresztą, duma to czy narzekanie.
Nie pomoże darmowy podręcznik. Kiedyś RBN narzekał na początku roku, ile pieniędzy wydał na książki. I na końcu roku, że we wrześniu znów wielki wydatek, a starych książek nie ma komu sprzedać. Teraz narzeka na niedostatki książek przygotowanych przez MEN. I że trzeba je oddawać do szkolnej biblioteki. Ale gdy szefowa MEN zająknęła się o likwidacji darmowego podręcznika – nuże zawodzić, że państwo daje i odbiera, więc będzie się w piekle poniewierać. 

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

To już ostatni dzwonek by rozliczyć PIT! 

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z...

HoReCa – gastronomia ma problemy, hotele są w lepszej kondycji

Blisko 13,6 tys. obiektów noclegowych, restauracji i firm cateringowych...

Polacy w średnim wieku mają największe problemy finansowe

Zaległości konsumentów, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie...

Miliardowy problem samorządów. Czy wybory coś zmienią?

Rosnące długi wobec samorządów stają się coraz większym problemem....