Jedz, pij i popuszczaj pasa – staropolska tradycja już dawno odeszła w niepamięć

Udział wydatków na usługi hotelowe i gastronomiczne jest w naszym kraju jednym z najniższych w Europie. Wytłumaczenie nasuwa się samo – są nim niższe dochody Polaków, w stosunku do krajów Zachodu. Problem tkwi jednak znacznie głębiej, a jego główną przyczynę mogą stanowić czynniki kulturowe.
Jak pokazuje raport agencji RIA Rating przeciętna polska rodzina na wizyty w kawiarniach, restauracjach oraz noclegi w hotelach wydaje zaledwie 2,9 proc. swoich miesięcznych zarobków. W ujęciu nominalnym jest to niecałe 85 zł. Uzupełnieniem obrazu polskiego biesiadnika są dane GFK Polonia. Według nich zaledwie 40 proc. naszych rodaków przynajmniej raz w miesiącu stołuje się poza domem. Najchętniej czas w ten sposób spędzają warszawiacy oraz mieszkańcy Krakowa i Wrocławia.
Tymczasem obywatele innych państw na usługi z obszaru HoReCa (hotele-restauracje-catering) wydają zdecydowanie więcej. Liderem zestawiania są Portugalczycy, którzy w lokalach gastronomicznych zostawiają ponad 10 proc. posiadanych dochodów. Niewiele mniej na ten cel wydają Szwajcarzy (9,9 proc.) Grecy (9,6 proc.) oraz Hiszpanie (8,3 proc.). Jeśli chodzi o kraje regionu to liderami są Słowacy oraz Czesi, który przeznaczają na biesiadowanie średnio dwa razy więcej niż Polacy. Nasz kraj pod tym względem znajduje się na poziomie Estonii czy Ukrainy.
Wpływ na wysokość wydatków gastronomicznych ma także ogólna zamożność społeczeństwa. Tutaj należy zwrócić uwagę na odsetek wydatków na żywność w ogólnej strukturze dochodów przeciętnego gospodarstwa domowego w danym kraju. Okazuje się, że zdecydowanie częściej poza domem stołują się obywatele zamożnych krajów.
Statystyczny Szwajcar wydaje  zaledwie 11,5 proc. swoich miesięcznych zarobków na wyżywienie. Polak prawie 25 procent. W kieszeni tego drugiego pozostaje więc znacznie mniej pieniędzy, które mógłby przeznaczyć na potrzeby wyższego rzędu, jakimi są posiłki w restauracjach oraz usługi hotelowe.
Czynnik zamożności nie jest jednak kluczowy. Wydatki na żywność przeciętnego Greka są tylko niewiele niższe (20,4 proc.), niż u nas. Mimo tego kraj należy do europejskich liderów pod względem konsumpcji w restauracjach i hotelach. Wygląda na to, że obok stanu portfela tym, co wpływa na skłonność do biesiadowania są także uwarunkowania kulturowe oraz klimat, jaki panuje w danym państwie.
Dlatego tradycja hucznego biesiadowania już dawno zapomniana w naszym kraju, w Grecji wciąż ma się w najlepsze.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Warszawa. 14 850 paszportów wydano przez rok na Lotnisku Chopina

To już rok! Punkt paszportowy MSWiA na warszawskim lotnisku...

Świętowanie 20-lecia Polski w UE 

Z okazji 20-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbędzie...

Polacy planują majówkę. Dużym powodzeniem cieszą się góry

Pierwsze wiosenne słońce i świetna pogoda wybudziły Polaków z...

Jaja nie tylko na Wielkanoc. Polacy jedzą ich coraz mniej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu...