Pod zastaw

Lombardy to biznes pożyczkowy, a nie charytatywny. Musimy na nim zarabiać – mówi właściciel lombardu na warszawskiej Pradze–Południe. Idę do niego z trzyletnim laptopem Lenovo. Na rynku wart jest ok. 500 zł. – Ile za niego mogę dostać ? – pytam. – Najwyżej 200 zł – odpowiada mi. Jeśli wypożyczę pieniądze na tydzień, to mam dopłacić dodatkowo 10 zł, po miesiącu już 50 zł. – Przedłużenie terminu wiąże się z dodatkowymi opłatami – słyszę od pracownika. To on sam wycenia wartość sprzętu. – Mam kilkuletnie doświadczenie – tłumaczy. – A i tak czasem zdarzają się pomyłki, wtedy ja tracę albo klient.
W tym lombardzie najwięcej jest elektroniki, sprzętu AGD, telefonów komórkowych oraz biżuterii. – Te rzeczy najłatwiej później sprzedać, kiedy klient nie spłaci zastawu – tłumaczy pracownik lombardu. Jakie przedmioty mogą być zabezpieczeniem pożyczki? – Może to być np.: złoto, srebro, notebooki, laptopy, zegarki, aparaty cyfrowe, telefony komórkowe, telewizory, sprzęt audio i wideo, elektronarzędzia, sprzęt gospodarstwa domowego, ale też samochody, a nawet nieruchomości – mówi prowadzący lombard na warszawskiej Pradze-Południe. Podkreśla, że w takich punktach nie przyjmuje się używanych rzeczy osobistych, jak golarki, protezy zębowe (choć robi się wyjątek, gdy są wykonane ze złota, wtedy przyjmuje się je po cenie złomu kruszcu) czy depilatory. – Takich przedmiotów nie uda się potem sprzedać – orzekają właściciele lombardów.
Zwykle chodzi o kilkadziesiąt złotych
Liczba lombardów w Polsce rośnie od 2009 roku, kiedy banki zaostrzyły politykę kredytową i trudniej w nich się zapożyczać. Według szacunków – bo nie ma oficjalnego spisu – w całej Polsce działa ponad 15 tys. lombardów, a ich liczba cały czas rośnie. Przed trzema laty eksperci ze Szkoły Głównej Handlowej oszacowali wartość rynku pożyczek lombardowych na 500 mln zł. Teraz może być wyższa. – Branie pożyczek i kredytów z banków wiąże się ze spełnieniem określonych warunków oraz z wysokimi kosztami, co dla niektórych jest poza zasięgiem. Pożyczanie pieniędzy od rodziny czy znajomych też nie zawsze jest możliwe. Dla wielu Polaków pożyczka pod zastaw jest ostatnią deską ratunku – mówią pracownicy lombardu w Czechowicach-Dziedzicach.
Z lombardu bardzo często korzystają emeryci, matki samotnie wychowujące dzieci, rodziny utrzymujące się z zasiłków czy bezrobotni. – Do emerytury czy zasiłku zostało kilka dni, a im brakuje pieniędzy na życie, dlatego przychodzą – mówi właściciel lombardu na warszawskim Śródmieściu. Dodaje, że zwykle takie osoby pożyczają małe kwoty od 20 do 50 zł. Rzadziej 100 zł. – W banku nie dostaliby szybko pieniędzy, przychodzą więc do nas. Jesteśmy dla nich jedyną szansą na zdobycie pieniędzy na przeżycie – dodaje nasz rozmówca.
Pani Krystyna, lat 73, mówi, że zastawiła w lombardzie rodzinną pamiątkę – srebrny komplet sztućców. – Potrzebowałam pieniędzy na leki, a rodzinę wstydziłam się prosić. Dzieci uważają, że to ja im powinnam pomagać, a nie one mnie – opowiada. Przyznaje, że spłaciła zastaw. – Gdybym tego nie zrobiła, to nie byłoby przyjemnie. Córka już dopytywała, gdzie są srebrne noże, łyżki i widelce. Zbyłam ją, że przełożyłam w jakieś inne miejsce – wspomina.
Właściciele lombardów mówią, że klienci zastawiają wszystko. Prezenty dla dzieci z I Komunii Świętej czy otrzymane na gwiazdkę. – Nowożeńcy potrafią przynieść rzeczy, które dostali na ślubie, bo są im albo niepotrzebne, albo się powtarzają, np. sprzęt AGD, a nie mają paragonów, by oddać go do sklepu – słyszymy od właściciela lombardu na Śląsku.
Dodatkowe opłaty
Jak tłumaczą właściciele lombardów, oni nie skupują żadnych rzeczy, a jedynie udzielają pożyczek pod ich zastaw. Zwykle na krótki okres, najczęściej od siedmiu do trzydziestu dni. Oprocentowanie zależy od wysokości pożyczki. Średnio wynosi 0,35–1,2 proc. dziennie. – Im kwota pożyczki jest wyższa, tym oprocentowanie jest niższe – to podstawowa zasada. Właściciele lombardów podkreślają, że przy wysokich kwotach powyżej 10 tys. zł oprocentowanie jest negocjowane. Ale takie transakcje zdarzają się rzadko. Większość pożyczek opiewa na kwoty do 300 zł. Poza odsetkami klienci płacą dodatkowo prowizję. Jej wysokość zależy od wysokości pożyczki i terminu spłaty. – Każdy dzień ma wpływ na wysokość prowizji. W szczególnych przypadkach istnieje możliwość indywidualnej negocjacji oprocentowania. Minimalna prowizja od zawartej pożyczki wynosi 5–10 zł – mówi jeden z naszych roz-mówców. Wszystkie opłaty uwzględnione są w zawieranej pisemnej umowie między lombardem a klientem. – Do jej spisania potrzebny jest dokument ze zdjęciem pożyczkobiorcy. Może to być dowód osobisty, paszport lub prawo jazdy. Jak zapewniają właściciele lombardów, jedynym kryterium uzyskania pożyczki jest zastaw, który musi być własnością klienta.
Kradzione nie tuczy
Przed podpisaniem umowy pożyczki klient musi udowodnić, że przyniesiona przez niego rzecz pod zastaw jest jego własnością. – Jeśli nie ma na to dokumentów, np. rachunku, gwarancji, sporządza specjalne oświadczenie, że przedmiot do niego należy – tłumaczy właściciel warszawskiego lombardu. To ma być zabezpieczenie na wypadek, gdyby się okazało, że oddana rzecz pochodzi z kradzieży. Ale to i tak czasem marne zabezpieczenie. Kilka miesięcy temu mieszkanka Szczecina kupiła w jednym z miejscowych lombardów telefon Samsung Galaxy S3, za który zapłaciła niemal 700 zł. Miesiąc później z kobietą skontaktował się prokurator. Okazało się, że smartfon jest kradziony. Śledczy zarekwirował go, wystawiając wcześniej postanowienie w tej sprawie. Mimo że klientka przedstawiła w lombardzie otrzymany w prokuraturze dokument, nie dostała zwrotu gotówki. Odesłano ją do innego punktu tej samej sieci, a tam powiedziano, że w dokumencie prokuratorskim brakuje „numeru lombardowego telefonu”. Taki numer nadaje lombard na własne potrzeby identyfikacyjne. To specjalna nalepka. Prokurator stwierdził, że nie ma obowiązku wypisywać tego numeru w zaświadczeniu i tak sprawa zatoczyła koło. Kobiecie została droga sądowa.
Biznes bez dobrej reputacji
Lombardy, choć jest ich już tak dużo, wciąż przez część Polaków traktowane są jako miejsca opanowane przez mafię, ludzi od brudnych interesów czy pralnie pieniędzy. – Niektórzy myślą, że tutaj uprawia się wyłącznie paserkę. A to biznes jak każdy inny. Polega przecież na pożyczaniu pieniędzy, tyle że pod zastaw – tłumaczy właściciel krakowskiego lombardu. Podkreśla, że takie punkty prowadzą przedsiębiorcy, którzy płacą podatki, mają zarejestrowaną działalność gospodarczą. – Każda rzecz, która jest przez nas przyjmowana, musi być ewidencjonowana – dodaje. Przyznaje, że w tym biznesie mogą się zdarzyć czarne owce. – Ale gdzie ich nie ma? – pyta przedsiębiorca. – Przedstawiciele każdej branży potrafią kraść i oszukiwać. Co nie znaczy, że można wszystkich wrzucić do jednego worka nieuczciwych.
Dla tropicieli okazji
Przedmioty przyniesione przez pożyczkobiorców z lombardu trafiają do przechowalni. – Tam sprzęt utrzymywany jest w odpowiedni sposób, tak by wrócił do właściciela w nienaruszonym stanie, jeśli pożyczka zostanie spłacona – zapewnia właściciel warszawskiego lombardu. Podkreśla, że klient w każdej chwili może przedłużyć umowę pożyczki, wcześniej musi wpłacić odpowiednią prowizję, uzgodnioną w umowie. – Jej przedłużenie jest jednoznaczne z wyznaczeniem nowego terminu odbioru zastawu. Potwierdzeniem przedłużenia jest nowa umowa pożyczki. W wyjątkowych przypadkach istnieje możliwość telefonicznego uzgodnienia – tłumaczy właściciel lombardu w Czechowicach-Dziedzicach. Jeśli pożyczkobiorca nie zgłosi się w określonym terminie po odbiór zastawu bądź się nie skontaktuje, np. w celu odroczenia spłaty, wydłużenia tego terminu, to taki zastaw staje się własnością lombardu i trafia do sprzedaży. – Wystawiamy go w lombardzie i równolegle na aukcjach internetowych – zdradza właściciel śląskiego lombardu. Tam nabywcy czy łowcy okazji mogą kupić wystawiane na sprzedaż przedmioty. Po cenach znacznie wyższych, niż dostał za nie pożyczkobiorca z lombardu. Ale często niższych niż rynkowe.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Uchodźcy na rynku pracy

Norwegia jest jednym z europejskich liderów, która rozwija różnorodne...

Będzie większy wybór mieszkań, ale ceny wzrosną – prognozy na II kwartał 2024

Zła informacja dla kupujących jest taka, że ceny mieszkań...

Dlaczego warto zatrudniać freelancerów?

Około 20% firm zarejestrowanych na miedzynarodowym portalu Freelancehunt.com zatrudnia...

Własna działalność lub kontrakt. Etat wychodzi z mody

Autorzy serwisu CVeasy.pl zbadali rynek pracy niezależnej w Polsce....