Kongres Consumer Finance 2022. Trudne czasy dla rynku finansów konsumenckich

Dla rynku finansów konsumenckich nastały bardzo trudne czasy. Zderzył się on z wyjątkowo niesprzyjającą sytuacją makroekonomiczną i polityką regulacyjną. Konsumenci boją się brać kredyty, a banki i firmy pożyczkowe boją się ich udzielać. Czy są jakieś szanse dla rynku finansów konsumenckich w warunkach skrajnej niepewności – zastanawiali się 1 grudnia uczestnicy Kongresu Consumer Finance.

– Polski rynek consumer finance na tle Unii jest bardzo dobrze rozwinięty. To trzeci rynek w Europie po Rumunii i Portugalii mierzony wskaźnikiem zadłużenia konsumentów do PKB. Jest ono na bezpiecznym poziomie (…) Oprócz zagrożeń dla tego rynku są też przed nim szanse – mówiła podczas Kongresu Marta Penczar z Uniwersytetu Gdańskiego.

Zacznijmy od ich przeglądu. Rynek consumer finance w Polsce stanowi 7,8 proc. polskiego PKB i w ostatnich latach zaczął się kurczyć. Na ten temat Kongres opublikował raport przygotowany przez Martę Penczar i Monikę Liszewską z Uniwersytetu Gdańskiego. Powstał on w taki sposób, że badaczki zapytały 25 wybitnych ekspertów mających na co dzień do czynienia z rynkiem o to, jakie widzą przed nim perspektywy na najbliższe trzy lata. Wskazali oni czynniki, które mogą wystąpić z największym prawdopodobieństwem, i te, które mogą mieć największą siłę oddziaływania.

Największe zagrożenie w chwili obecnej niesie ze sobą polityka regulacyjna. Nowelizacja ustawy tzw. w celu przeciwdziałania lichwie po raz kolejny już obniżyła koszty pozaodsetkowe kredytów i pożyczek konsumenckich, tym razem z 45 do 20 proc. To oczywisty cios w rentowność biznesu consumer finance. Duża część populacji zostanie odcięta od finansowania lub skazana na prawdziwą lichwę w wyjątkowo trudnych czasach.

– Ustawa spowoduje wypchnięcie z rynku części klientów. Ok 235 tys. osób miesięcznie swoje potrzeby pożyczkowe będzie realizować na rynku szarym lub czarnym, gdzie spotka się z prawdziwą lichwą – powiedział podczas kongresowej debaty Wawrzyniec Kolbusz z Provident Polska.

Na dodatek ustawa tzw. antylichwiarska została uchwalona bez oceny skutków regulacji. Zarówno eksperci, jak też przedsiębiorstwa działające na rynku mówią – mniejsi, mniej sprawni wypadną z biznesu. Osłabnie konkurencja.

– Obecnie 25 instytucji pożyczkowych odpowiada za 85 proc. rynku pożyczek pozabankowych. Być może dojdzie do konsolidacji rynku wskutek zmiany w ustawie – dodał Michał Mostowik, managing associate z firmy doradczej Deloitte Legal.

– Nie można wykluczyć, że celem nowelizacji ustawy tzw. antylichwiarskiej jest zmniejszenie liczby podmiotów, gdyż łatwiej będzie je wtedy nadzorować. Dla małych podmiotów przewidywane w ustawie wejście pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego może okazać się nieopłacalne – stwierdziła Agnieszka Wachnicka, prezes Fundacji Rozwoju Rynków Finansowych.

Kolejnym z największych zagrożeń jest osłabienie koniunktury gospodarczej w Polsce w związku z wojną i światowym gospodarczym spowolnieniem. Konsumenci są skłonni do brania kredytów i pożyczek, kiedy uważają, że sytuacja gospodarcza będzie lepsza. Już teraz nastroje gospodarstw domowych – choćby deklarowane w badaniach GUS – są na rekordowo niskich poziomach.

To powoduje kurczenia się popytu na kredyty i pożyczki. W pierwszych trzech kwartałach tego roku banki i firmy pożyczkowe udzieliły finansowania na 73,4 mld zł wobec 73,3 mld zł w tym samym okresie przed rokiem. Biorąc pod uwagę inflację, oznacza to realny spadek. A deklaracje chęci dokonywania ważniejszych zakupów pokazują, że będzie jeszcze gorzej.

– Wartość portfela kredytów dla gospodarstw domowych maleje. Na plusie są tylko kredyty ratalne. Spada także liczba klientów, którzy korzystają z produktów consumer finance – mówił Mariusz Cholewa, prezes Biura Informacji Kredytowej.

Konsumenci stracili – jak wynika z badań koniunktury – pewność siebie. Ale stan niepewności może się utrzymywać przez wiele kolejnych lat. Jest skutkiem utraconej stabilności makroekonomicznej i braku perspektyw na powrót do równowagi.

– Przez lata stabilność makroekonomiczna i brak nierównowag kształtowały polska gospodarkę. Dziś już tak nie jest – mówił Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej.

– Największym zagrożeniem jest dwucyfrowa inflacja, która być może będzie się utrzymywać na dwucyfrowym poziomie przez 2–3 lata. Stopy procentowe będą się utrzymywać przynajmniej na tak wysokim poziomie jak obecnie, a siła nabywcza obywateli będzie spadać – dodał.

– Wysokie stopy procentowe i inflacja pozostaną z nami raczej na dłużej. Wolne środki u kredytobiorców zostały już zjedzone przez inflację i podwyżki stóp – mówił Piotr Żabski, wiceprezes Santander Consumer Bank.

Przy bliskiej 20 proc. inflacji od kilku miesięcy realne wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw spadają, a w sektorze publicznym jest znacznie gorzej. Płace realne w przedsiębiorstwach obniżyły się w II kwartale o 0,1 proc., a w III kwartale o 1,3 proc. Siła nabywcza gospodarstw domowych się kurczy i końca trendu nie widać. Cześć konsumentów zrezygnuje z kredytu na poważniejsze zakupy, ale inni będą musieli pożyczać na przeżycie. Dla banków i firm pożyczkowych oznacza to rosnące ryzyko.

– Inflacja w okolicach 20 proc. przy ok. 12-procentowym wzroście wynagrodzeń rok do roku będzie oznaczać realny spadek dochodów. Spowoduje to, że wzrośnie liczba osób, pożyczających na nagłe potrzeby, na przykład związane z opałem – mówił Wawrzyniec Kolbusz.

– Widzimy pogorszenie się popytu w listopadzie, klienci zaczynają się zachowywać asekuracyjnie. Mamy klientów, którzy mają znacząco niższe ryzyko, ale oni zaczynają oszczędzać – powiedział Rafał Czernik z Allegro.

Pogarszający się obraz sytuacji makroekonomicznej w Polsce ma jedną jaśniejszą stronę, bardzo ważną z punktu widzenia ryzyka kredytowego. Na razie przynajmniej ekonomiści nie dostrzegają zagrożenia wzrostem bezrobocia.

– Bezrobociem nie powinniśmy się bardzo martwić, choć będziemy mieć silne spowolnienie (…) trudno oczekiwać dobrej sytuacji na rynku pracy, ale pomaga nam demografia i brak rąk do pracy – powiedział Ludwik Kotecki.

Zagrożenia są zatem poważne. Rynek będzie się dalej kurczył, ryzyko będzie rosło, podobnie jak koszty finansowania biznesu. Są jednak szanse, które niosą ze sobą innowacje i technologie cyfrowe. Nie odwrócą perspektyw na najbliższe lata, ale pozwolą w wyjątkowo trudnym otoczeniu rozwijać biznes.

Największe nadzieje eksperci wiążą z rozwojem handlu internetowego i nowym rozwiązaniem pozwalającym na finansowanie zakupów – buy-now-pay-later (BNPL). Metoda ta umożliwia robienie zakupów z odroczoną płatnością, często następnie rozłożoną na raty. Na razie eksperci twierdzą, że produkty BNPL spowodują zmianę w strukturze rynku i zastąpią kredyty ratalne.

– Klient przychodzący na Allegro nie ma potrzeby myśleć jak zapłacić za towar – powiedział Jakub Kachlicki, dyrektor ds. technologii w Allegro, które wprowadziło usługę Allegro Pay oferującą m.in. odroczenie o 30 dni płatności za zakupy.

Płatności BNPL zamierza oferować także BLIK, który pracuje nad nimi wraz z bankami  uczestniczącymi w tym systemie płatniczym. Prezes BLIK Dariusz Mazurkiewicz mówił, że w usługach związanych z płatnościami odroczonymi banki mają do nadrobienia dystans do fintechów, a firma chce im wyjść naprzeciw.

– Do BNPL podchodzimy jako do młodego segmentu klientów, dając im możliwość budowania sobie dobrej historii kredytowej. To jest duża odpowiedzialność edukacyjna – powiedział Dariusz Mazurkiewicz.

Na razie portfel kredytów z odroczonymi płatnościami charakteryzuje wysoka jakość. Ale jest to zjawisko zupełnie nowe i przedstawiciele BIK ostrzegają przed związanymi z nim ryzykami.

– Sektor buy-now-pay-later wymaga uregulowania. Chodzi tu o odpowiedzialność społeczną pożyczania pieniędzy i ochronę klientów przed wpadnięciem w pętlę zadłużenia – mówił Mariusz Cholewa.

– Jeśli sektor bankowy i pożyczkowy nie będzie miał pełnej informacji o zadłużeniu i profilu kredytowym osoby, to skończy się bardzo złymi skutkami dla mechanizmów buy-now-pay-later. Instrument BNPL grozi fraudami w wysokości ok. 10 proc. – dodał Waldemar Rogowski.

Dostępność zaspokajania potrzeb pożyczkowych on-line to kolejna szansa rozwoju finansów konsumenckich, podobnie jak personalizacja oferty dla klienta. Ale w trudnych czasach przy spadających możliwościach finansowych konsumentów konieczne staje się wykorzystanie technologii w procesie oceny zdolności kredytowej.

– W tych czasach ważne jest selektywne podejście do klientów, dobre wybieranie klientów, odpowiedzialność społeczna, chronienie klientów przed wpadnięciem w pętlę zadłużenia – powiedział Mariusz Cholewa.

Takie trendy określą najbliższe najtrudniejsze dwa-trzy lata. A jaka będzie bardziej odległa przyszłość? Kongres Consumer Finance wybiega także w tą bardziej odległą. Nie będzie wcale różowa – przestrzega Ilona Łopuska, strateżka banku BNP Paribas Cardif w Polsce.

W okolicach 2049 roku pokolenie millenialsów, które jest ostatnim wyżem demograficznym będzie dobijać do siedemdziesiątki. To właśnie będzie „silver tsunami”. Dlatego już dziś musimy zrozumieć potrzeby społeczeństwa, także konsumpcyjne i finansowe, w którym piramida demograficzna stanęła na głowie. W 2050 roku 75 proc. gospodarstw domowych nie będzie miało dzieci, a samotność i depresja należą do ryzyk, których najbardziej boją się Polacy. Komu uda się wtedy sprzedać nawet najbardziej zhiperpersonalizowany kredyt?

Jacek Ramotowski. Zdjęcie – materiały prasowe.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

To już ostatni dzwonek by rozliczyć PIT! 

Koniec miesiąca zbliża się wielkimi krokami, a wraz z...

HoReCa – gastronomia ma problemy, hotele są w lepszej kondycji

Blisko 13,6 tys. obiektów noclegowych, restauracji i firm cateringowych...

Polacy w średnim wieku mają największe problemy finansowe

Zaległości konsumentów, widniejące w Krajowym Rejestrze Długów, wynoszą obecnie...

Miliardowy problem samorządów. Czy wybory coś zmienią?

Rosnące długi wobec samorządów stają się coraz większym problemem....