Nowe ogniska chorób zakaźnych. Gdzie mogą wybuchnąć?

Cały świat, w tym region Azji Środkowej i Chin, zmaga się ze skutkami jeszcze nie do końca zakończonej pandemii wirusa COVID-19, który dość mocno wpłynął na sferę zdrowotną i społeczno-gospodarczą także krajów tego regionu. Ludzie dopiero zaczęli odzyskiwać siły po tej globalnej epidemii, a eksperci już ostrzegają, że to jeszcze nie koniec, że przed nami zagrożenie wirusami kolejnych chorób. Okazuje się bowiem, że częstotliwość występowania nowych chorób zakaźnych w ostatnim okresie gwałtownie wzrosła. A to oznacza, że kolejna pandemia jakiegoś nieojkreślonego jeszcze wirusa może nadejść wcześniej, niż zakładamy.

Jest to prognoza mało nieciekawa dla krajów Azja Środkowej, bo są one szczególnie narażone na nowe ogniska chorób zakaźnych, chociażby ze względu na bliskość Chin, jak i generalnie swoje położenie geograficzne na skrzyżowaniu światowej produkcji i szlaków handlowych, a także wielu szlaków migracyjnych dzikich zwierząt, wędrówek różnych bakterii, w tym wektorów dżumy i innych infekcji.

Dość znaczącym czynnikiem komplikującym sytuację jest brak przygotowania systemów opieki zdrowotnej niektórych krajów regionu do radzenia sobie z tymi chorobami. Przyczyn tego stanu jest sporo, chociażby niewystarczająca liczba odpowiednio wyszkolonego personelu, czy też generalnie słabej jakości infrastruktura medyczna, a także ograniczona ilość środków finansowych. Dlatego też bardzo ważną staje się kwestia odpowiedniej współpracy między państwami Azji Środkowej w sprawach kontroli sanitarno-epidemiologicznej.

Jedną z najniebezpieczniejszych infekcji, które mogą zagrozić regionowi, co dzisiaj wydaje się już zaskakujące – jest dżuma. Okazuje się bowiem, że jest ona nadal jedną z najniebezpieczniejszych chorób i nadal jej ogniska istnieją. Pojawienie się skutecznych szczepień, najnowsze antybiotyki, zmniejszenie aktywności większości naturalnych ognisk dżumy i ogólny spadek zapadalności na świecie, doprowadziły do względnego spokoju wśród ludności, specjalistów medycznych i pracowników służb epidemiologicznych, w kwestiach dotyczących tej niebezpiecznej infekcji. I można powiedzieć, że uśpiło ogólnoświatową czujność, gdyż w sferze medialnej dżuma jako wirus i epidemia już nie istnieją. Ale jak dotąd nie mamy wiarygodnych, naukowo potwierdzonych informacji na temat tego, że faktycznie już zagrożenia jej epidemią nie ma.

Świat w swojej historii przeszedł wiele lokalnych pandemii dżumy oraz trzy straszne pandemie globalne, które pochłonęły ogromną liczbę istnień ludzkich i sparaliżowały gospodarki wielu krajów na długi czas. Można powiedzieć, że cofnęły ówczesny światowy rozwój.

Wielu naukowców uważa, że początek tych pandemii był związany z regionem Azji Środkowej i że to właśnie w tym regionie w ogóle po raz pierwszy pojawił się mikrob dżumy i stąd „ruszył w świat”. Do takiego wniosku w zeszłym roku doszli naukowcy ze szkockiego Uniwersytetu w Stirling i niemieckiego Uniwersytetu w Tybindze oraz z Instytutu Fizyki Maxa Plancka. Przeanalizowali zęby zmarłych pochowanych w pobliżu jeziora Issyk-Kul i odkryli, że pierwszy wybuch epidemii dżumy miał miejsce tutaj, czyli na terytorium współczesnego Kirgistanu, w 1330 roku.

Nie zgadzają się z tym władze republiki Kirgistanu, które zakwestionowały wyniki badań, uznając je za nieprawdziwe, a artykuł BBC, który mówił o tym badaniu, przez kirgiskie Ministerstwo Zdrowia został oficjalnie nazwany jako „wykonanym na zamówienie”. Kirgizi nie lubią mówić o zagrożeniach epidemią dżumy, która mogłaby wybuchnąć w ich kraju. A właśnie tutaj miał miejsce ostatni opisany przypadek zakażenia tą infekcją w regionie. W 2013 roku 15-letni chłopiec pochodzący właśnie z regionu Issyk-Kul w Kirgistanie zmarł na dżumę.

Niechęć do mówienia o tym przez Kirgizów wynika chyba z ich własnych kłopotów. Ten kraj boryka się z wieloma wewnętrznymi problemami, na wiele ważnych społecznie kwestii brakuje pieniędzy, w tym na ochronę sanitarno-epidemiologiczną. Są problemy z finansowaniem badań, sprzętu i personelu. Zapóźnienia są wieloletnie. A to zagraża zdrowiu nie tylko ludności tego kraju, ale całego regionu, czy nawet całego świata, co pokazała wywołana w sąsiednich Chinach, ostatnia epidemia COVID19. Można spokojnie stwierdzić, że w Kirgizji do tej pory praktycznie nic nie zrobiono, by przygotować się do zwalczenia ewentualnego ogniska zapalnego dżumy, gdyby się pojawiło.

Inaczej jest w innych krajach regionu, szczególnie w sąsiednim Kazachstanie, którego ponad 40% terytorium może być potencjalnie naturalnym ogniskiem pojawienia się dżumy. Jednak tutaj w przeciwieństwie do tego co dzieje się w Kirgistanie, w ostatniej dekadzie podjęto znaczne wysiłki w celu zapobieżeniu potencjalnej epidemii, czy nawet samej infekcji, wprowadzając cały program badań, szczepień, różnych innych działań profilaktycznych. Dlatego w Kazachstanie nie odnotowano ani jednego przypadku tego typu infekcji. W kraju tym aktywnie działa specjalnie utworzona służba anty dżumowa jak i krajowe centrum naukowe dla zwalczania wszelkiego rodzaju szczególnie niebezpiecznych infekcji. A na południu kraju, tuż przy granicy z Kirgistanem, planowane jest zbudowanie nowego, ukierunkowanego na profilaktykę antywirusową, w tym anty dżumową, nowoczesnego laboratorium pracującego zgodnie z zaawansowanymi standardami międzynarodowymi.

A Kazachstan ma się już czym pochwalić w kwestii zwalczania wirusów wywołujących różne epidemie. Specjalne podejście do kwestii bezpieczeństwa biologicznego i wystarczające finansowanie w tym obszarze, pozwoliły mu stać się jedynym krajem w Azji Środkowej, który był w stanie opracować własną szczepionkę o nazwie QazVac przeciwko koronawirusowi. Szczepionka QazVac pozwoliła Kazachstanowi stać się również niezależnym od importu szczepionek, a także wpłynęła na rozwój badań naukowych nad wirusami, jak i własnej bazy innowacyjnej.

W związku z tym współpraca międzynarodowa w tych kwestiach, jak i wymiana doświadczeń powinna być priorytetowe dla krajów Azji Środkowej, w tym Kirgistanu. Jeśli państwa tego regionu połączą swoje siły, to wspólnie będą lepiej przygotowane na ewentualne wybuchy chorób zakaźnych, a tym samym ich epidemii.

Trzeba bowiem pamiętać, że choroby nie znają granic, wywołana w sąsiednich Chinach pandemia koronawirusa wyraźnie to pokazała. W czasach globalizacji rozprzestrzenianie się wirusów i infekcji może nastąpić w niewiarygodnym tempie. Dlatego tak ważna jest wzajemna współpraca w tych kwestiach.

Szymon Kowalczyk

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Blue Monday. 87% pracowników czuje się przytłoczona stresem

Z ankiety przeprowadzonej przez Grafton Recruitment wynika, że 87%...

Przepisy utrudniają nastolatkom dostęp do szczepień przeciw Covid-19

Przepisy zmieniające zasady kwalifikacji do szczepień na koronawirusa, wprowadzone...

Hipochondria to nie wymysł

Chorobliwy lęk o zdrowie to poważny problem dla tych,...

Trendy na rynku zdrowia – usługi dopasowane do potrzeb, płatność później

Rośnie trend konsumencki, pokazujący, że doceniamy elastyczne i technologicznie...