Pięć ciosów w plecy

Powszechnie się uważa, że wzrost PKB powinien mieć pozytywny wpływ na zachowanie rynku akcji. Zależność jest prosta: jeśli gospodarka rośnie, na wartości zyskują także przedsiębiorstwa działające na danym rynku. Niestety, mechanizm ten nie działa w Polsce. Choć dynamika PKB jest w naszym kraju znacznie wyższa niż w strefie euro czy w Stanach Zjednoczonych, dobra koniunktura nie przekłada się na zachowanie indeksów giełdowych. Wskaźnik WIG20 od początku roku stracił już ponad 15 procent. Niewiele lepiej radzi sobie indeks szerokiego rynku (obejmuje wszystkie spółki na giełdzie), który znajduje się blisko 10 proc. niżej niż w styczniu 2015 roku. Rola GPW w Warszawie jako regionalnego centrum finansowego znacząco spadła, ponieważ od końca 2011 roku zadano jej wiele ciosów. Odbudowanie zaufania inwestorów i ich powrót na polski rynek mogą wymagać dużo czasu.
Cios pierwszy – rozmontowanie OFE
Na początku 2014 roku zreformowano finansowanie systemu emerytalnego: umorzono wszystkie obligacje skarbowe, które znajdowały się w posiadaniu otwartych funduszy emerytalnych. Aktywa funduszy skurczyły się o ponad 150 mld złotych, co stanowi ponad połowę wartości wszystkich aktywów. W ten sposób rząd dokonał zamachu na oszczędności obywateli, choć, jak uznał w listopadzie 2015 roku Trybunał Konstytucyjny, działał legalnie, tzn. zgodnie z prawem. Uczestnikom systemu emerytalnego zadano jednocześnie pytanie, dotyczące dalszej przynależności do OFE, w którym domyślna opcja zakładała przejście do ZUS. Brak deklaracji również miał o tym świadczyć. Wniosek o pozostanie w OFE złożyło zaledwie 2,5 spośród 14 mln dotychczasowych członków. Oznacza to radykalne zmniejszenie wpływów do instytucji działających w drugim filarze. Szacunki mówią, że do otwartych funduszy emerytalnych w całym 2015 roku trafi zaledwie 1 mld złotych. To ponad 11 razy mniej niż jeszcze dwa lata wcześniej. Reforma wprowadza dodatkowo tzw. suwak bezpieczeństwa. Polega on na tym, że na 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego przez członka OFE pieniądze będą systematycznie przelewane na subkonto w ZUS. Co ważne, to do osób powyżej 51. roku życia należy ponad 25 proc. wszystkich aktywów zgromadzonych w funduszach. Spora część z nich już została albo wkrótce zostanie objęta działaniem suwaka. Tak więc OFE zamiast kupować, muszą sprzedawać akcje. Suma napływających środków nie pokrywa bowiem wielkości umorzeń. Już teraz z tego powodu fundusze muszą sprzedawać akcje o wartości nawet kilkuset milionów złotych miesięcznie, co powoduje spadek cen na giełdzie.
Cios drugi – działania polityków
Zaledwie dwa zdania na temat podatku od wydobycia miedzi i srebra, które Donald Tusk wypowiedział podczas swojego exposé w listopadzie 2011 roku, wystarczyły, aby wywołać krach na notowaniach KGHM. W ciągu kilku godzin akcje spółki potaniały o blisko 14 proc. Na następnej sesji akcje nadal traciły, a wartość przedsiębiorstwa skurczyła się w ciągu dwóch dni o blisko 10 mld złotych. Spółka co roku wpłaca do budżetu z tytułu podatku od kopalin ponad 1 mld złotych, co do dziś znacznie odbija się na jej notowaniach. Podobnych przypadków jest, niestety, więcej. Chociażby postulowane od paru miesięcy wprowadzenie podatku od transakcji finansowych. Tego typu danina obowiązuje już w innych krajach – m.in. we Francji czy na Węgrzech. Tzw. podatkiem Tobina objęty jest przede wszystkim handel akcjami spółek giełdowych. Rząd próbuje także przerzucić na banki koszty przewalutowania kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich. W zależności od przyjętego wariantu straty z tego tytułu mogą wynieść nawet kilkanaście miliardów złotych. Widmo wejścia w życie obu rozwiązań spowodowało gwałtowną przecenę polskich banków. Mimo bardzo dobrych wyników większości z nich, indeks WIG-Banki tylko od maja 2015 roku stracił aż 25 proc. i dziś znajduje się na najniższym od 2012 roku poziomie.
Cios trzeci – koniec wielkich prywatyzacji
Prywatyzacje dużych państwowych przedsiębiorstw stanowiły silny impuls do rozwoju giełdy i wpłynęły na wzrost zainteresowania Polaków rynkiem kapitałowym. Praktycznie wszystkie tego typu transakcje pozwoliły inwestorom solidnie zarobić już w dniu giełdowego debiutu. Akcje PGNiG wzrosły pierwszego dnia notowań o ponad 34 proc., a Pekao o blisko 30 proc. Niestety, ostatni raz z prywatyzacją dużej spółki mieliśmy do czynienia w grudniu 2013 roku. Wówczas Skarb Państwa wprowadził na giełdę 34 proc. akcji Energi. Debiut odbył się jednak w kiepskiej atmosferze. Spowodowały ją wcześniejsza klęska prywatyzacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej (4 lata po debiucie spółka straciła ponad 90 proc. wartości) oraz zastrzeżenia co do rzetelności przeprowadzenia oferty sprzedaży PKP Cargo. W przypadku Energi, aby domknąć emisję, sprzedający musiał znacznie obniżyć cenę. Choć spółka przez pierwsze miesiące po debiucie radziła sobie całkiem nieźle, to dziś jej kurs znajduje się znacznie poniżej ceny emisyjnej.
Cios czwarty – nawis ze strony Skarbu Państwa
Skarb Państwa wciąż pozostaje największym inwestorem na polskiej giełdzie. Według stanu na listopad 2015 roku w jego rękach znajdują się akcje o łącznej wartości prawie 90 mld złotych. Resort skarbu, szukając dodatkowych środków, często decyduje się na sprzedaż części swoich udziałów. Niemal w każdym przypadku robi to nagle i bez ostrzeżenia. Przykładem takiej akcji jest zeszłoroczna sprzedaż 3,5 proc. kapitału Polskiej Grupy Energetycznej. Ministerstwo Skarbu wspólnie z Polskimi Inwestycjami Rozwojowymi sprzedało akcje o wartości 1,3 mld złotych. Aby znaleźć chętnych na cały pakiet, musiało ustalić niższą cenę niż obowiązująca na giełdzie. Kiedy rynek dowiedział się o transakcji, notowania giełdowe natychmiast zareagowały spadkiem, a wartość PGE w ciągu jednej sesji spadła o ponad 2,5 mld złotych. Inwestorzy boją się dodatkowej podaży ze strony Skarbu Państwa. Część głośno wygłasza swoje zastrzeżenia, zarzucając ministerstwu agresywne i tendencyjne działania. Pozostali wolą po prostu omijać polską giełdę z daleka.
Cios piąty – klęska rynku NewConnect oraz Catalyst
Alternatywny rynek NewConnect z założenia miał być miejscem dla małych, perspektywicznych spółek z nowoczesnych sektorów gospodarki. Niestety, poza nielicznymi wyjątkami większość notowanych firm była słabo zarządzana i obecnie dla inwestorów nie prezentuje się zbyt atrakcyjnie. Rynkowy NCIndex na przestrzeni ostatnich pięciu lat stracił na wartości przeszło 55 procent. Wzrosła też liczba wycofań spółek z obrotu z powodu ogłoszonej upadłości. W zeszłym roku wycofano z NewConnect 36 podmiotów (10 spółek przeszło na parkiet główny GPW). Wobec bardzo niskiej płynności i ogromnego ryzyka inwestycyjnego większość inwestorów instytucjonalnych unika rynku NewConnect – według danych za I półrocze 2015 roku ich udział w obrotach wynosił zaledwie 21 proc. Nie lepiej jest na platformie obrotu obligacjami Catalyst. Choć większość emitentów jest wiarygodna i ma płynność finansową, to jednak spora jest także grupa podmiotów, które nie są w stanie terminowo wykupić swojego długu. Inwestorów do rynku obligacji zniechęca przede wszystkim asymetryczny profil ryzyka – do zarobienia jest od kilku do maksymalnie 10–12 proc. Stracić można cały kapitał.
Co dalej?
Marazm na polskiej giełdzie panuje już od ponad dwóch i pół roku. Zauważalne jest to w znacznym spadku średnich obrotów oraz przejściu w długoterminowy trend horyzontalny. Jeśli jeszcze w 2013 roku przeciętne tygodniowe obroty akcjami z indeksu WIG20 wynosiły ponad 2 mld złotych, tak teraz jest to zaledwie miliard. Bierna postawa inwestorów przerodziła się ostatecznie w trend spadkowy. Trudno jest dziś ocenić, jak długo te negatywne tendencje mogą się jeszcze utrzymać. Z jednej strony wyceny wielu spółek wyglądają bardzo atrakcyjnie, jednak wobec ciągłego ryzyka o charakterze politycznym i presji ze strony OFE, brak jest na naszej giełdzie chętnych do kupna. Dopiero gwałtowne ożywienie gospodarcze połączone z jasnymi deklaracjami rządu mogłoby sprawić, że na nasz parkiet znów popłynie kapitał.
 

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Uchodźcy na rynku pracy

Norwegia jest jednym z europejskich liderów, która rozwija różnorodne...

Będzie większy wybór mieszkań, ale ceny wzrosną – prognozy na II kwartał 2024

Zła informacja dla kupujących jest taka, że ceny mieszkań...

Dlaczego warto zatrudniać freelancerów?

Około 20% firm zarejestrowanych na miedzynarodowym portalu Freelancehunt.com zatrudnia...

Własna działalność lub kontrakt. Etat wychodzi z mody

Autorzy serwisu CVeasy.pl zbadali rynek pracy niezależnej w Polsce....