Prawo zapomniało o człowieku

– Dzisiaj wszelkie ruchy w płaszczyźnie kulturowej, czyli aktywności człowieka, są bardzo szybkie. Dzisiaj mamy do czynienia z za szybkim postępem technologicznym, z wkraczaniem technologii w wiele obszarów życia człowieka, które dotąd opierały się technologicznym atakom. Przecież w Stanach Zjednoczonych na czołowych uniwersytetach nie ma już wykładów face to face. Wszystko rozgrywa się online. To jest kalectwo dzisiejszej kultury i cywilizacji, a jednocześnie pewien trend światowy. Ten trend ułatwia, zupełnie w sposób dla mnie niezrozumiały, tym, którzy mają władzę i tworzą prawo, podążanie jedynie drogą zmian technicznych i technologicznych. Ja bardzo często dzisiaj, jako profesor prawa, nie rozumiem w ogóle nowo tworzonego prawa. Jeżeli prawo, jeszcze raz powtarzam, zrezygnuje ze świata społecznego i świata wartości, to będziemy mieli do czynienia z całkowitą przebudową znaczenia prawa.

Jest aż tak źle?

– Jest gorzej niż pan myśli. Prawo – owszem – może na poziomie kultury ulegać zmianom co do treści. Wpływają na to technologia i postęp. Nauka wymusza zmianę treści. Ale nie możemy redefiniować istoty poprzez zniekształcanie desygnatów pojęciowych tego, co prawo stanowi. Tak właśnie się dzieje. To bardzo niedobry trend, a w Polsce masowy. Każdy z nas może zaobserwować tę natężającą się aberracyjność. Na przykład polski parlament, gdy kończy kadencję, zazwyczaj chwali się, że wyprodukował trzy tysiące pięćset ileś nowych aktów prawnych. Gdyby ustawodawca przeczytał choć jedną teorię z psychologii społecznej, że im więcej prawa, tym mniej jego przestrzegania – bo, im więcej drobnicy, to tym więcej ilości, a mniej jakości. Gdyby ustawodawca choć liznął innych teorii psychologii społecznej, chociażby takich, że prawo, które będzie chciało reglamentować wszystko, może regulować tylko sferę językową obrazu, a nie zastanawiać się nad tym, czy ten obraz komuś służy, czy jest elementem postępu, inteligentnego rozwoju samego prawa. Ale ustawodawca polski takich „pierdół” nie czyta i dlatego chwali się, dla światłych prawników w sposób niemal komiczny, swoją prawną indolencją.

Czyli pewna liczba „światłych” prawników jeszcze istnieje. Czy mają oni jakikolwiek wpływ na to, co się dzieje?

– Dzisiaj obserwujemy zjawisko bardzo niekorzystne. Określiłbym je tak – przyzwyczajanie ludzi do nowego interpretowania reguł, które odrywa się od zwyczaju, od obyczaju, od moralności. Reguły te stają się bytem na poziomie tzw. postępu postmodernistycznego. Ludzie zachłysnęli się światem współczesnym, światem cyberprzestrzeni, regulowanym wyłącznie przez technikę. Przepraszam, jeszcze przez procedury ISO.

Czy opanowała nas jakaś powszechna głupawka?

– Myślenie według zasad psychologii społecznej może być subiektywne, obiektywne i etyczne. Poziom inteligencji człowieka (subiektywny, obiektywny bądź etyczny) zależy od stosunku tego człowieka do rzeczywistości i od szansy, jaką dają mu kultura oraz otoczenie. To od poziomu, na którym będzie funkcjonowała inteligencja człowieka, zależą jego potrzeby, sposób odbierania świata, w którym żyje w swojej wolności, w swojej aktywności społecznej i w swojej kulturze oraz cywilizacji.

Na czym polega nasz problem?

Inteligencja subiektywna, która jest dzisiaj powszechna, jest jedynie doświadczeniem. Każdy człowiek czuje się podmiotem, jeżeli przeszedł proces uczenia, modelowania, wzmacniania, nabył coś, uzyskał jakąś rolę, stał się politykiem, mając władzę – artykułuje prawo. Na poziomie tego, co osiągnął, czyli doświadczenia. Proszę zwrócić uwagę na to, że żaden z polityków w żadnej kampanii wyborczej nie powołuje się na nic innego tylko na doświadczenie. I tu leży właśnie sedno problemu. Jeżeli chcielibyśmy przywracać porządek w prawie poprzez polityków, którzy to prawo stanowią, to dobrze byłoby, gdyby oni zauważali także życie społeczne i potrzebę stanowienia prawa na poziomie tzw. inteligencji obiektywnej. Co to znaczy? Niech nie opisują oni rzeczywistości, chociażby takiej, że jeden polityk poszedł do sklepu, zobaczył, że marchew po 2,50 zł i w parlamencie robi szum, że licznym obywatelom pieniędzy wystarczy jedynie na marchew. Albo że drugi przynosi jabłka do Sejmu i drżącym z oburzenia głosem komunikuje, że są za tanie bądź za drogie. Można oczywiście robić teatr i stragan także z miejsca stanowienia prawa, bo to jest doświadczenie mimo wszystko uczące. Jedni to robią w sposób wulgarny, drudzy – w sposób szeroko wykorzystujący psychomanipulację. Niektórzy przekonują, że jak nie wiesz, jak myślisz, to niedługo się dowiesz, że myślisz tak, jak oni. Ale w tego typu działania wprzęgnięta jest jedynie inteligencja subiektywna.

To oczywiście za mało. To nie satysfakcjonuje światłych prawników.

Musimy koniecznie przejść na poziom inteligencji obiektywnej, czyli wyjaśnić, dlaczego tak jest. Musimy dotrzeć do źródła, do struktury, do przyczyny. Jeżeli prawo ma jakiś wymiar językowy, to my powinniśmy mieć możliwość zinterpretowania, dlaczego tak formujemy to prawo, dlaczego zmieniamy to prawo, dlaczego ono jest niedoskonałe, dlaczego ono może być lepsze. To nam da możliwość wyjaśnienia rzeczywistości, wpłynięcia na tę rzeczywistość i odnalezienia busoli, która pozwoli określić pozytywny kierunek zmiany.

Przychodzi panu jakiś konkretny przykład do głowy?

Weźmy pod uwagę przykład najnowszej grupy teorii z psychologii ekologicznej. Proszę dzisiaj zapytać przeciętnego prawnika o teorie ekologiczne, to powie panu, że może za półtora roku się z panem spotka i wtedy postara się odpowiedzieć na pańskie pytanie. Przecież każdy prawnik, jeżeli ma deficyt wiedzy, to niech nie zatrudnia cioci, wujka, którzy wiedzą tyle samo, co on. Niech zatrudni specjalistów, którzy znają się na psychologii. Ale nie. Trzeba przecież robić kasę. A teorie ekologiczne pokazują właśnie potrzebę inteligencji obiektywnej jako źródła zapisu prawa i stanowienia prawa jako faktu społecznego. Ta teoria definiuje czynniki mikro, mezo, egzo i makro. Mikro – człowiek, mezo – inne grupy społeczne, egzo – środowisko i makro – kultura, czyli świat wartości, idei. Idee to horyzont, to firmament nieba, to coś, co świeci, każdy ślepy nawet widzi, bo go razi, tego dotknąć nie można, ale każdy fizycznie nieomal może tego doświadczyć. Nie tyle może to opisać, ile powiedzieć, jak powinno być. Ale jeżeli my nie widzimy idei, ideałów, to my ten czynnik makro fałszywie traktujemy jako ideologię, czyli śmietnik społeczny. Każdy mówi to, co chce, bo mówi o tym, do czego ma prawo, czyli do ideologii, do swojego światopoglądu. Tak, każdy człowiek ma prawo do ideologii. Niech jednak nie traci z oczu tego ostatniego czynnika, który wprowadzi go do świata grupy, środowiska, kultury i cywilizacji, czyli do świata wartości, a nie ideologii.
 

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Warszawa. 14 850 paszportów wydano przez rok na Lotnisku Chopina

To już rok! Punkt paszportowy MSWiA na warszawskim lotnisku...

Świętowanie 20-lecia Polski w UE 

Z okazji 20-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbędzie...

Polacy planują majówkę. Dużym powodzeniem cieszą się góry

Pierwsze wiosenne słońce i świetna pogoda wybudziły Polaków z...

Jaja nie tylko na Wielkanoc. Polacy jedzą ich coraz mniej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu...