Tanie paliwo nie dla polskich kierowców

Jeszcze w lipcu ubiegłego roku za baryłkę ropy naftowej typu Crude płacono ponad 100 USD. Jednak gwałtowna przecena na światowych giełdach surowca sprowadziła jej cenę do zaledwie 40–45 dol. Ostatni raz tak tania była na przełomie lat 2008 i 2009, czyli w momencie największego nasilenia światowego kryzysu gospodarczego. Tym razem globalna koniunktura jest jednak znacznie lepsza, a powodem tak dużych spadków jest głównie wzrost zapasów ropy w Stanach Zjednoczonych oraz duża podaż czarnego złota w krajach zrzeszonych w organizacji OPEC. Rezerwy surowca, które zebrali Amerykanie w ciągu kilku miesięcy, zanotowały skok o blisko 40 procent i obecnie wynoszą już niemal 0,5 mld baryłek.
Brak reakcji na polskim rynku
Niestety, ponaddwukrotny spadek światowych cen ropy naftowej przełożył się na polski rynek w bardzo ograniczonym stopniu. Według danych serwisu E-Petrol średnia cena litra benzyny bezołowiowej Pb95 na początku lipca 2014 roku wynosiła 5,46 zł. Obecnie kierowcy płacą co prawda mniej, jednak cena na poziomie 4,38 zł/litr jest tylko o niecałe 20 proc. niższa niż wtedy. Powodem tak małego spadku są przede wszystkim różnice kursowe i znaczny udział podatków w detalicznej cenie paliwa.
Przez te 15 miesięcy polski złoty w stosunku do dolara znacząco stracił na wartości. Latem ubiegłego roku za amerykańską walutę Polacy płacili około 3 zł, dziś już niemal 4 zł. Różnica sprawia, że koszt zakupu baryłki ropy lub paliw uzyskiwanych z jej rektyfikacji jest dziś dla krajowych odbiorców aż o jedną trzecią wyższy. Niemal połowę ceny detalicznej benzyny i oleju napędowego stanowią podatki. Stawka akcyzy wynosi obecnie 1540 zł za 1000 litrów, a opłata paliwowa według aktualnych stawek to 129,41 zł/1000 litrów. Należy dodać, że podane kwoty są stałe i nie zależą od rynkowej ceny surowca. Na tym jednak nie koniec – do hurtowej ceny paliwa musimy doliczyć jeszcze 23-procentowy podatek VAT. Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której różne rodzaje podatków pośrednich wzajemnie się na siebie nakładają. To z tego powodu nawet gdyby cena ropy naftowej spadła do zera, a sprzedawca działał na zasadach non profit, to i tak na stacjach paliwowych litr benzyny Pb95 kosztowałyby 2,05 zł.
Chciwość koncernów
W sezonie wiosenno-letnim tradycyjnie Polacy najwięcej jeżdżą samochodami. Co dziwne, wyższy popyt przekłada się na wzrost hurtowych cen paliw oferowanych przez producentów. Dystrybutorzy nieposiadający własnych rafinerii (96 proc. polskiej ropy pochodzi z importu) również próbują skorzystać na tym trendzie – podnosząc swoje marże. Szczególnie widoczne było to w tym roku. Choć cena ropy naftowej wyrażona w krajowej walucie w lutym i czerwcu pozostała praktycznie na niezmienionym poziomie, to ceny na stacjach paliw wzrosły w tym czasie średnio aż o 70 groszy za litr.
Z jednej strony ruch polskich koncernów był odpowiedzią na wzrost hurtowych cen paliw na europejskiej giełdzie surowcowej ARA, z drugiej jednak – narzuceniem kierowcom wyższej marży. Wykorzystano fakt, że w oczach niezorientowanego Polaka cena benzyny czy ropy naftowej i tak była znacząco niższa niż jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej.
Sprawność biznesowa polskich firm widoczna jest chociażby na przykładzie spółek PKN Orlen i Lotos. W raportach kwartalnych za II kwartał 2015 roku obie pokazały skokowy wzrost rentowności. Zysk dystrybutorów zwiększył się w stosunku do pierwszych trzech miesięcy roku odpowiednio o 78 i 112 procent. Na dłuższą metę taka tendencja okazała się być jednak niemożliwa do utrzymania. W III kwartale różnica pomiędzy hurtową ceną paliw a kosztem zakupu ropy naftowej na giełdzie spadła do długoterminowej średniej wynoszącej 2,20–2,40 zł/l netto (dla benzyny Pb95). Niższe marże od razu odbiły się na wynikach obu spółek. W przypadku Lotosu skutkowało to w III kwartale stratą netto na poziomie aż 0,25 mld złotych.
Przyszłość rynku
Nadprodukcja surowca w Stanach Zjednoczonych i towarzyszący jej spadek cen postawiły w trudnej sytuacji wielu producentów. Koszt wydobycia ropy w przypadku większości z nich przekracza bowiem potencjalne przychody ze sprzedaży i czyni cały biznes wysoce nierentownym. Jednocześnie kraje zrzeszone w kartelu OPEC, w tym największy producent na świecie Arabia Saudyjska, nie mają zamiaru ograniczać produkcji. Sprawia to, że cena ropy naftowej jeszcze przez bardzo długi czas może pozostać na obecnym poziomie.
W lepszej sytuacji są natomiast dystrybutorzy – ich rentowność zależy bowiem głównie od kosztów logistycznych oraz marży, którą zdołają narzucić klientom. A kierowcy? Bardzo duży udział podatków sprawia, że detaliczna cena paliwa jest mało wrażliwa na wszelkie zawirowania rynkowe. Tutaj groźniejsze mogą być działania polityków – jeśli zechcą podratować budżet, np. poprzez podniesienie kwoty akcyzy, wówczas wszyscy kierowcy głębiej sięgną do kieszeni.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Uchodźcy na rynku pracy

Norwegia jest jednym z europejskich liderów, która rozwija różnorodne...

Będzie większy wybór mieszkań, ale ceny wzrosną – prognozy na II kwartał 2024

Zła informacja dla kupujących jest taka, że ceny mieszkań...

Dlaczego warto zatrudniać freelancerów?

Około 20% firm zarejestrowanych na miedzynarodowym portalu Freelancehunt.com zatrudnia...

Własna działalność lub kontrakt. Etat wychodzi z mody

Autorzy serwisu CVeasy.pl zbadali rynek pracy niezależnej w Polsce....