Sekret znikających złotówek

Deficyt budżetu państwa po październiku 2015 roku wyniósł 34 mld 487,9 mln zł i był o ponad 5 mld zł niższy od zakładanego w tym miesiącu przez resort finansów. „Deficyt budżetowy w 2015 roku będzie większy o 3,9 mld zł i wyniesie 49,98 mld zł wobec założonych pierwotnie 46,08 mld zł, a deficyt sektora finansów publicznych może przejściowo nieznacznie przekroczyć 3 proc.” – podała PAP 2 grudnia za Ministerstwem Finansów. Zaraz, zaraz: osiągnięty w październiku deficyt stanowił 74,8 proc. dopuszczalnego w ustawie budżetowej na rok 2015 deficytu. A to poniżej trzech czwartych tej wielkości po upływie 10 miesięcy, czyli pięciu szóstych roku. Przypomnijmy, że w październiku 2015 roku rząd sprawowany był przez Platformę Obywatelską (nieco wspomaganą przez PSL), natomiast w grudniu i rząd, i resort trafiły w ręce Prawa i Sprawiedliwości. Zmiana – fakt – poważna, ale żeby w miesiąc zgubić niemal 15,5 miliarda złotych, bo wydać takiej sumy nie sposób!
Każdy gabinet ma swój budżet albo dwa
Przeprowadzona przez koalicję PO-PSL nowelizacja budżetu zakładała, że dochody państwa w roku 2015 okażą się niższe od zaplanowanych w ustawie o 10,5 mld zł, tj. o 3,5 proc., a zmniejszyć się miały z 297,2 mld zł do 286,7 mld zł. Winnymi obniżki w prognozie dochodów były niższe o 13,3 mld zł wpływy z VAT oraz akcyzy o 0,6 mld zł. Jednocześnie przewidywania dochodów z tytułu podatku CIT zapowiadały wzrost wpływów o 1,1 mld zł, podatku PIT o 0,6 mld zł i dochodów niepodatkowych (patrz ramka) o 1,7 mld zł.
– Wydatki budżetu państwa obniżono o 6,6 mld zł w porównaniu z wydatkami zaplanowanymi w ustawie budżetowej na 2015 rok, tj. do kwoty 336,7 mld zł, co było konsekwencją oszczędności wynikających z niewykorzystanych rezerw celowych oraz z dotychczasowych blokad wydatków złotówek dokonanych przez dysponentów budżetu państwa – stwierdzał resort w komunikacie z listopada 2015 roku (za „starego” rządu). Zgodnie z grudniowymi prognozami deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych może przejściowo nieznacznie przekroczyć 3 proc. PKB (3–3,2 proc. PKB – wobec szacowanych 2,8 proc. PKB w jesiennej notyfikacji) – ogłosił nowy rząd.
Zapowiedź kolizji
W maju 2015 roku Bruksela zdjęła z Warszawy procedurę klauzuli nadmiernego zadłużenia budżetu, co odtrąbiono jako wielki sukces naszej polityki finansowej. Komisja Europejska uciążliwy kantar nakłada, gdy deficyt zaczyna przekraczać 3 proc. budżetu. Procedura nadmiernego deficytu to rodzaj kary dla krajów, które mają „za dużą dziurę budżetową”, czyli wydają zdecydowanie więcej, niż zarabiają na podatkach. Jest dość uciążliwa. Od 2009 roku minister finansów Polski co kilka miesięcy musiał wysyłać do Brukseli szczegółowy opis działań na rzecz obniżenia deficytu, czyli oszczędności. Zakończenie procedury nadmiernego deficytu oznacza, po pierwsze, że stan finansów publicznych Polski się polepszył (ale nadal państwo wydaje więcej, niż zarabia) a po drugie, że nie trzeba będzie już co kwartał raportować, jakie to robimy postępy na polu oszczędności i cięć – pisał „Newsweek”. Dodajmy tylko, że w Unii są równi i równiejsi. 11 listopada 2015 roku zaczął się zadłużać budżet Francji, przekraczając wspomnianą granicę. I co? I nic. Może na razie, a może w ogóle. Paryżowi zdarza się to nie pierwszy raz, a w zasadzie to co roku tkwi on w nadmiernym niedoborze finansowym, ale nikt z Francji Grecji nie robi.
Tylko że Polsce z różnych względów o wiele bliżej do Hellady niż do V Republiki. Może minister finansów Paweł Szałamacha w zanadrzu trzyma jakiś antybiotyk na deficyt? Ministerstwo Finansów – dla uspokojenia – przypomniało, że pierwszy szacunek „wyniku sektora instytucji rządowych i samorządowych za 2015 rok zostanie podany przez GUS w kwietniu 2016 roku po uzyskaniu sprawozdań finansowych lub wstępnych danych o wykonaniu od większości jednostek wchodzących w skład sektora oraz po dokonaniu konsolidacji przepływów pomiędzy nimi, jak również po przekształceniu tych danych na układ zgodny z ESA 2010 (metodologią międzynarodową)”.
17 listopada 2015 roku nowy szef resoru finansów Paweł Szałamacha stwierdził, że deficyt budżetowy w 2016 roku wzrośnie o 1–1,5 mld zł. Po spotkaniu w gmachu resortu finansów z ustępującym szefem resortu Mateuszem Szczurkiem nowy minister Paweł Szałamacha powiedział, że trwają prace nad poprawką do ustawy budżetowej. Nowy rząd szybko przyjął projekt nowelizacji ustawy budżetowej na rok 2015. Premier Beata Szydło tłumaczyła, że konieczność nowelizacji wynika ze złego zaplanowania i zrealizowania tegorocznych dochodów. „Mamy poważne braki, jeśli chodzi o wpływy budżetowe, i tę nowelizację musimy przeprowadzić” – mówiła premier, zapowiadając, że resort finansów w trybie pilnym opracuje nowelizację budżetu na 2015 rok, która „zwiększy deficyt o sumę ok. 3–4 mld zł”. A więc już nie 1–2 mld, jak zapowiadał Szałamacha.
Budżet podszyty VAT-oliną
Osiągnięty w październiku deficyt stanowił 74,8 proc. dopuszczonego w ustawie budżetowej na ten rok deficytu w wysokości 46 mld 80 mln zł. Zgodnie ze sprawozdaniem do końca października do kasy państwa z VAT wpłynęło ponad 102 mld 368 mln zł, czyli 76 proc. zaplanowanych na ten rok – 134 mld 630 mln zł – wpływów z tego podatku. W projekcie harmonogramu dochodów i wydatków budżetu państwa na 2015 r. założono, że październik miał się zamknąć deficytem w wysokości 39 mld 912 mln 699 tys. (86,6 proc.), a listopad – w wysokości 41 mld 320 mln 524 tys. zł (89,7 proc.). Na koniec roku deficyt ma nie przekroczyć zapisanego w ustawie budżetowej dopuszczonego poziomu 46 mld 80 mln zł.
– To duża niespodzianka – tak tę decyzję komentował w Polskim Radiu 24 Ignacy Morawski z BIZ Banku. – Dane napływające z miesiąca na miesiąc nie wskazywały, że będzie problem z deficytem. Deficyt na ten rok został zaplanowany na ok. 46 mld zł. Po październiku 2015 roku wykonanie deficytu szło ok. 5 mld zł lepiej niż harmonogram. Dochody rzeczywiście idą słabo, ale też wydatki są niższe. Jest niższy np. koszt obsługi długu, niższe oprocentowanie obligacji ze względu na to, że stopy procentowe na świecie w ogóle są niskie i banki centralne prowadzą programy luzowania polityki pieniężnej. Nowelizacja budżetu jest więc zaskoczeniem, bo wydawało się, że deficyt zmieści się w zaplanowanych ramach. Widać, że rząd rezygnuje z programu konsolidacji fiskalnej i z ograniczania deficytu budżetowego. Cały sektor finansów publicznych ma deficyt ok. 3 proc. PKB. Powinniśmy go ograniczyć, tak się zobowiązaliśmy wobec Unii Europejskiej, do ok. 1 proc. PKB w ciągu 3–4 lat. Natomiast z zapowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego i innych polityków Prawa i Sprawiedliwości wynika, że nie będzie ograniczania deficytu, co moim zdaniem jest polityką niezbyt dobrą dla gospodarki.
Cieszyć się czy martwić? – oto jest pytanie. Większy deficyt to więcej na inwestycje i na cele socjalne. A z drugiej strony – znów podpadamy w Brukseli.

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Uchodźcy na rynku pracy

Norwegia jest jednym z europejskich liderów, która rozwija różnorodne...

Będzie większy wybór mieszkań, ale ceny wzrosną – prognozy na II kwartał 2024

Zła informacja dla kupujących jest taka, że ceny mieszkań...

Dlaczego warto zatrudniać freelancerów?

Około 20% firm zarejestrowanych na miedzynarodowym portalu Freelancehunt.com zatrudnia...

Własna działalność lub kontrakt. Etat wychodzi z mody

Autorzy serwisu CVeasy.pl zbadali rynek pracy niezależnej w Polsce....