Afera atomowa

Pretekstem była wypowiedź ministra finansów, który oświadczył, że państwo nie zamierza gwarantować ceny prądu pozyskanego dzięki energii jądrowej. Ale czy na pewno pojedynczy komunikat ze strony rządu był rzeczywistym powodem zatrzymania tak ogromnej machiny? Czy polityka zbyt mocno nie wmieszała się w kwestie ekonomiczne?
A może źródeł tej decyzji należy poszukać gdzie indziej i kiedy indziej? Przenieśmy się w czasie i przestrzeni na początek marca br. na… Krym. Wtedy też doszło do interwencji rosyjskich wojsk na terytorium Ukrainy. Zachowanie mocarstwa zgodnie krytykowały wszystkie kraje zachodnie. Czyniły to, wypowiadając mniej lub bardziej zaangażowane deklaracje. Podobna deklaracja padła również w Czechach. Mimo że została ona przemilczana przez większość mediów, może okazać się kluczem do rozwiązania temelińskiej zagadki. Otóż 3 marca czeski minister obrony narodowej (jakże dalekie jest to stanowisko od spraw energetyki), Martin Stropnicky, oświadczył, że nie wyobraża sobie, aby w zaistniałej sytuacji rosyjskie firmy mogły wziąć udział w rozbudowie elektrowni w Temelinie. Na tak ostrą wypowiedź premier Sobotka zareagował jedynie stwierdzeniem, że stosunek rządu do przetargu jest „skomplikowany ze względu na strukturę własnościową CEZ”. Czyżby wypowiedź niezaangażowanego ministra była pierwszym sygnałem  dla firmy dotyczącym tego, co stanie się w niedalekiej przyszłości? Czy rzeczywiście Czechy mogłyby pozwolić sobie na wyłączenie rosyjskich firm z przetargu? Zgodnie z obowiązującym prawem byłoby to niemożliwe. Przypomniał o tym rzecznik CEZ, Ladislav Krziż, który wyjaśnił: „Przetarg ocenia ekonomiczne i techniczne parametry ofert. Prowadzony jest zgodnie z przepisami o zamówieniach publicznych”. Oczywistym było, że wykreślenie rosyjskiej firmy z przetargu skończyłoby się pozwem i gigantycznym odszkodowaniem. Zaś „ustawienie” przetargu i zwycięstwo Amerykanów oznaczałoby znaczne podniesienie kosztów inwestycji (Temelin już został zbudowany w oparciu o radzieckie technologie, więc jego rozbudowa w oparciu o rozwiązania amerykańskie oznacza de facto budowę zupełnie nowej elektrowni). Nie pozostało zatem nic innego, jak znaleźć salomonowe rozwiązanie, które pozwoli wszystkim stronom wyjść z sytuacji z twarzą. Rosjanie przetargu nie wygrają, bo przetargu po prostu nie będzie. Tak oto za sprawą interwencji na Ukrainie Rosjanie pogrzebali czeskie plany rozwoju
Trudno oprzeć się wrażeniu, że rządowy komunikat o nieudzieleniu gwarancji na ceny energii elektrycznej był tylko pretekstem dla CEZ, by zamknąć konkurs. Jeszcze trudniej oprzeć się wrażeniu, że mimo wyraźnych strat konkurs został zamknięty pod naciskiem rządu, zaś cała sytuacja została skrzętnie zaplanowana tak, by nikt nie mógł się niczego domyślać. Być może jest to tylko kolejna teoria spiskowa. Jednak jeden fakt nie ulega wątpliwości – jedynym skutkiem operacji są gigantyczne koszty, których w żaden sposób nie uda się już odzyskać. Efekt polityczny jest praktycznie żaden, zaś prawdopodobnie już niebawem przyjdzie czeskiemu podatnikowi wyłożyć kolejne miliony koron na przeprowadzenie nowego przetargu. Bowiem rezerwy energetyczne kurczą się wyjątkowo szybko – a nowych źródeł energii elektrycznej nie ma i nie będzie.
KORESPONDENT Z PRAGI – TDJ
Cały artykuł w numerze 6/2014 Eurogospodarki.
 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Wpływ konfliktu na ukraińskie płace

Od stycznia br. siła nabywcza ukraińskich pensji spadła średnio...

„Chcę wyjechać na wieś…”

Po raz kolejny zmalała liczba ludności kraju – tym...

Zachować spokój

Ponad połowa badanych obawia się również o bezpieczeństwo swoich...

Chiny wyprzedziły USA!

Jak stwierdzono w raporcie MFW, opublikowanym 7 października br.,...