Zgodnie z opracowanym przez dr. Lesława Piecucha projektem rozwoju branży pszczelarskiej, produkcja miodu i innych dobrodziejstw rodem z ula ma w przeciągu kilku lat zapewnić wiele nowych miejsc pracy – w szczególności dla pozostających bez zatrudnienia absolwentów, bezrobotnych oraz osób z grupy wiekowej 50+.
Ta odważna inicjatywa to niejako odpowiedź na obecną sytuację branży pszczelarskiej w Polsce, która przez ostatnie dekady konsekwentnie traciła na znaczeniu. Efekt? Spadek podaży, a co za tym idzie – średniego spożycia miodu na mieszkańca do zaledwie 250-300 g rocznie (w krajach wysoko rozwiniętych to nawet 3 kg/rok), wzrost importu (14 tys. ton w 2012 r.) i powolne wymieranie tradycyjnego zawodu pszczelarza, który zamiast w kategoriach produkcyjno-biznesowych postrzegany jest dziś jako oryginalne hobby.
Realizacja koncepcji, którą proponują uczeni z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, wymaga zaangażowania sporego kapitału. Zgodnie z założeniem, ten miałby w głównej mierze pochodzić z funduszy unijnych w okresie programowania na lata 2014-2020. Wskazywane przez nich potencjalne źródła finansowania to m.in. Program Operacyjny Inteligentny Rozwój, PO Wiedza Edukacja Rozwój, PO Polska Wschodnia, Program Rozwoju Obszarów Wiejskich i regionalne programy operacyjne.
SŁAWOMIR WOJTAŚ
Cały artykuł w numerze 7/2014 Eurogospodarki.