Jeśli kupować działkę to jesienią i zimą

– Ci, którzy przychodzą do nas, mówią, że szukają miejsca, gdzie można złapać oddech. Mieszkania w bloku im tego nie zapewniają – mówi Agnieszka Hrynkiewicz z Polskiego Związku Działkowców. – Od kilku lat deweloperzy maksymalnie wykorzystują grunt pod zabudowę, niewiele pozostawiając miejsca na tereny zielone. Mieszkańcy takich osiedli duszą się w nich, szukają dla siebie przestrzeni – tak zainteresowanie działkami tłumaczy prof. Bogdan Jałowiecki, socjolog miast. Natomiast dr hab. Mirosław Pęczak, kulturoznawca z UW uważa, że jest to kolejny przejaw manifestacji alternatywnego stylu życia. – Dziś wolimy slow life niż korporacyjne zasady. Gardening, jak wcześniej jazda na rowerze, to przejaw nowego stylu życia – wyjaśnia.
Bez genu rolnika
Jeździć na rowerze niemal każdy potrafi. Z uprawą działki poradzić sobie trudniej. Anna Kowalczyk, znana blogerka „Boska Matka”, uprawia działkę na warszawskim Targówku już trzeci sezon. Jej mama zawsze pieliła jakieś poletko. – Dlatego kiedy urodziło nam się dziecko i my zapragnęliśmy, by miało choć kawałek takiej przestrzeni dla siebie. By widziało, jak w miejsce kwiatka pojawia się truskawka i by mogło samo ją zerwać – opowiada Anna. – Na działce pomaga mi mama. Przywozi mi też sadzonki. Z roku na rok zbiory mam coraz lepsze. W ubiegłym roku przez miesiąc jedliśmy tylko swoje pomidory i jeszcze zrobiłam trochę przetworów do słoików.
Również Adam Kania zamiłowanie do pracy w ogrodzie wyniósł z domu. Od rana pracuje w stołecznej korporacji, a potem biegnie na działkę, by podlać pomidory czy zbudować pergolę dla powojników. Biegnie dosłownie. Tam i z powrotem. – Ogrodnictwa uczę się m.in. z You Tube’a – opowiada. Czyta także blogi i specjalistyczne serwisy. Zainspirowany filmami uruchomił na swojej działce projekt pergola i uprawę roślin jagodowych.
W utrzymaniu działki pomocni są też sąsiedzi, którzy rzucają życzliwe uwagi zza płotu. Na przykład, żeby nie podlewać pomidorów po liściach, przerywać sadzonki, gdy za gęsto posiane. Mówią, co lepiej rośnie w cieniu, a co woli słońce.
Pomiędzy domem a kredytem
Działka w mieście to dla Adama kompromis. – Chciałbym mieć dom, ale znam ludzi, którzy mocno zadłużyli się na jego budowę i teraz wciąż się martwią o pieniądze na spłatę rat. Działka jest dużo tańsza, a daje potrzebną przestrzeń – mówi.
Działki w miastach nie kupuje się na własność. Zyskuje się jedynie prawo do jej użytkowania, które należy kupić od dotychczasowego użytkownika. Cena zależy nie tylko od powierzchni ziemi, ale od zagospodarowania – czy jest na niej prąd, woda, ogrodowa altana. – Przeciętnie za działkę poprzedniemu właścicielowi trzeba zapłacić około 5–7 tys. zł. To rekompensata za dotychczas poniesione nakłady, budowę altany czy nasadzenia – tłumaczy Agnieszka Hryniewicz. Bywa jednak, że koszt jest znacznie wyższy. – My zapłaciliśmy 12 tys. zł i to nie dużo jak na Warszawę i działkę w dobrym stanie – opowiada Anna Kowalczyk. Poza odstępnym trzeba ponieść opłaty administracyjne. W przypadku Anny – 1600 zł.
Czy warto? Adam Kania, choć nigdy nie liczył rentowności przedsięwzięcia, utrzymuje, że tak. – Jestem w lepszej formie, po prostu łatwiej mi się wstaje z fotela. Na pewno oszczędzam na lekarzu – zapewnia.
Działka oczywiście kosztuje. – Trzeba kupić nasiona, sadzonki, podlewać ją, gdy nie pada, zbudować domek albo wykopać studnię. Płacić za prąd i opłaty za użytkowanie – wylicza Anna Kowalczyk. – Ale w zamian mam na pewno zdrowszą żywność niż z hipermarketów. Bo choć warzyw nie hoduję w warunkach ekologicznych, to nie używam też chemicznych nawozów czy oprysków, by przyspieszyć zbiór albo pozbyć się szkodników.
Mając działkę, Anna oszczędza na wydatkach związanych z życiem towarzyskim. – Na urodziny w czerwcu i imieniny w lipcu zapraszam zawsze po ok. 20 gości. Na imprezę w knajpie wydałabym pewnie około 2 tys. zł. Na działce jest znacznie taniej i chyba fajniej niż przy piwie w lokalu, bo znajomi chętnie do nas wpadają – opowiada.
Działka w miastach, zwłaszcza w atrakcyjnej lokalizacji, może też okazać się dobrą inwestycją. Gdy właściciel gruntu, którym z reguły jest miasto, zechce tereny działkowe przeznaczyć na budowę osiedla czy drogi, wywłaszczanym działkowiczom wypłaci odszkodowanie. W 2015 roku w Lubinie przeznaczono ogródki działkowe pod budowę obwodnicy i ich właściciele dostali odszkodowanie przeciętnie w wysokości 14–16 tys. zł za działkę o powierzchni ok. 400–500 mkw.
Na ziemi trudno stracić
Z biznesowej strony znacznie lepszą inwestycją niż działka miejska jest działka rekreacyjna za miastem. – Kawałek ziemi to w dłuższej perspektywie zawsze opłacalna inwestycja. Na działce położonej w atrakcyjnym miejscu trudno stracić – mówi Jarosław Skoczeń z Emmersona, agencji zajmującej się obrotem nieruchomościami.
Widać, że Polacy to wiedzą. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez agencję Metrohouse, w ostatnich miesiącach wzrosło zainteresowanie działkami rekreacyjnymi. – Zwykle klienci mają te same preferencje: działka ma być nie większa niż 1000 mkw., z w miarę szybkim dojazdem z domu, a jej położenie ma dawać możliwość aktywnego wypoczynku. Poszukiwane są więc działki w pobliżu jezior, rzek, chętnie blisko znanych turystycznie miejscowości – tłumaczy Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse.
Serwis Gratka.pl na zlecenie Metrohouse przeprowadził na wiosnę tego roku analizę cen ofertowych działek rekreacyjnych w poszczególnych województwach. Badano działki o powierzchni 500–1000 mkw. Okazało się, że najdroższe nieruchomości są w województwie podkarpackim (177 zł za mkw.) i kujawsko-pomorskim (166 zł), drogo też jest na Śląsku i Dolnym Śląsku (101 zł). Najtańsze działki rekreacyjne znajdziemy z kolei w woj. lubuskim (42 zł) i podlaskim (45 zł).
Istnieje też spora dysproporcja w cenach działek w obrębie jednego województwa, bo poza zagospodarowaniem samej działki duże znaczenie ma też to, czy działka jest np. z dostępem do jeziora czy oddalona od linii brzegowej o kilometr lub dwa. Ponadto działki z szybkim dojazdem do dużych aglomeracji droższe są od oddalonych o dwie godziny drogi. – Trzeba uważać, bo spora część działek rekreacyjnych jest mocno przeszacowana. Często sprzedają je starsze osoby, które nie są już w stanie gospodarować na działce. Ze względów sentymentalnych cena może odstawać od realiów rynkowych – wyjaśnia Marcin Jańczuk. Rynek działek letniskowych w okresie jesienno-zimowym praktycznie zamiera i wtedy jest największa szansa na to, by kupić prawdziwą perełkę.
Do kupna rekreacyjnej działki w Urlach nad Liwcem przymierza się Marcin Kiełczykowski, telewizyjny operator kamery. Na razie ją wynajmuje za 1500 zł miesięcznie, ale w przyszłości chce ją kupić na własność. – Za 3 tys. złotych nie kupilibyśmy dla dwójki dzieci atrakcyjnych wyjazdów na całe lato – tłumaczy. Na wyprowadzkę z Warszawy są już praktycznie zdecydowani, bo uważają, że życie na wsi da im większą możliwość odpoczynku i większą swobodę finansową. Marcin to już wyliczył.

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img
REKLAMAspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Warszawa. 14 850 paszportów wydano przez rok na Lotnisku Chopina

To już rok! Punkt paszportowy MSWiA na warszawskim lotnisku...

Świętowanie 20-lecia Polski w UE 

Z okazji 20-lecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej odbędzie...

Polacy planują majówkę. Dużym powodzeniem cieszą się góry

Pierwsze wiosenne słońce i świetna pogoda wybudziły Polaków z...

Jaja nie tylko na Wielkanoc. Polacy jedzą ich coraz mniej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu...