OSIEROCENI PRZEZ KATYŃ – Rozmowy sprzed katastrofy w Smoleńsku

− Czy się wybacza? Nie, proszę pana, wybaczać nie wolno! − twierdzi prof. Tadeusz Lutoborski, syn por. Adama Lutoborskiego zamordowanego w Katyniu. Zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. − Powiedzenie o śmierci mojego ojca, ojców naszych, że była to zbrodnia pospolita, jest obraźliwe. Obraźliwe powinno być i jest dla każdego Polaka!

– To znaczy, że kto był bandziorem? Mój ojciec był bandziorem i tamten go zastrzelił? Czy tamten był bandziorem i mojego ojca zastrzelił? − Andrzej Sariusz-Skąpski, syn prokuratora Bolesława Skąpskiego zamordowanego w Katyniu. Zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku.
Twarde słowa twardych mężczyzn. Prof. Tadeusza Lutoborskiego – przedstawiciela Rodzin Katyńskich i Andrzeja Sariusz-Skąpskiego – prezesa Federacji Rodzin Katyńskich łączy nie tylko bestialski mord na ich ojcach w Katyniu i wzorowe, przedwojenne wychowanie. Jest jeszcze jedna ich wspólna tragedia – ta ostatnia z 10 kwietnia. Obaj nie dolecieli do Smoleńska na groby ojców. Obaj zginęli. Chcieli choć przez chwilę pobyć w lesie, w którym − jak twierdzą – ptaki nie śpiewają, a w zbiorowych mogiłach leży partiami w dołach ok. 5 tys. polskich oficerów, prawników, nauczycieli, urzędników, zamordowanych przez NKWD wiosną 1940 r. Łącznie ofiary katyńskie szacuje się na ok. 23 tys. osób.
To ostatnie ich wywiady udzielone trzy dni przed katastrofą lotniczą w Smoleńsku, w której zginęło 96 osób wraz z prezydentem RP Lechem Kaczyńskim i Pierwszą Damą – Marią. Zginęli – jak uważa wielu Polaków – na przeklętej ziemi. − Od dzisiaj jest blisko o 100 więcej rodzin katyńskich. Tymi rodzinami katyńskimi stali się bliscy tych wszystkich osób, które dzisiaj zginęły – łamiącym się głosem mówi Izabella Sariusz-Skąpska − córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich.
Pan profesor mówi z trudem. Tego dnia nie czuje się najlepiej. Jest już po trzech zawałach. Prosi o wyrozumiałość, ale nie chce sprawiać kłopotu i zmieniać wcześniej ustalonego terminu wywiadu. Przekładać spotkania też nie było na kiedy. Już żył myślą o wylocie za trzy dni na grób swojego taty. To miało być ich pożegnanie.
Jego ojciec, por. Adam Lutoborski, przed wybuchem wojny był bankowcem, specjalistą od międzynarodowych obrotów pieniężnych. Ostatni raz widzieli się w 1939 r. Do domu w Warszawie przyszła od ojca tylko jedna kartka − z obozu w Kozielsku. − Prosił o przysłanie mu starych, dziurawych rzeczy, aby tylko ciepłe były − wspomina z trudem prof. Tadeusz Lutoborski. − Prosił jeszcze o suchary. W tym liście widać było, że oni tam ledwie żyją. Co robi matka? Jako kochająca żona i patriotka kupuje stary, chłopski kożuch. Do kożucha wszywa guziki ze złotymi pięciorublówkami w środku i jedzie do Brześcia. Opłaciwszy dobrze chłopów czy policjantów zostaje przeprowadzona przez zamarznięty Bug na drugą stronę granicy, a wtedy była wyjątkowo ostra zima − 40 st. mrozu.
Matka po czterech dniach wędrówki i spania po chłopskich zagrodach zostaje aresztowana przez Rosjan i… przekazana z powrotem za Bug − w łapy Gestapo. Dla niej, tak jak dla męża, wojna okazała się okrutna. Po powstaniu warszawskim wywieziona do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Gdy wojska radzieckie zbliżały się do obozu, przeszła drogę śmierci podczas ewakuacji zimą – niektóre kobiety pędzono boso − do obozu w Bergen-Belsen w Dolnej Saksonii. Tam zachorowała na tyfus.
− Pani Wenerczykowa, która spała z nią w obozie na jednej pryczy i doczekała się wyzwolenia przez Brytyjczyków – szklą się oczy pana profesora – widziała, jak Niemcy wrzucali matkę do stawu wypełnionego wodą z wapnem.
Gadzinówka
O śmierci ojca w Katyniu, por. Adama Lutoborskiego, z rąk NKWD dowiedział się od Niemców – po kilku latach od wybuchu wojny – w kwietniu 1943 r. w Warszawie. − To było na Placu Narutowicza. Szczekaczki niemieckie czytały ustęp z niemieckiej gazety wydawanej po polsku „Życia Krakowa”, w którym była opublikowana pierwsza lista katyńska. Profesor robi długą pauzę. − Na tej liście ojciec był jako jedna z 50 czy 60 osób. Niemcy powiedzieli, że tego mordu w Katyniu dokonało NKWD i wojska rosyjskie.
Andrzej Sariusz-Skąpski o śmierci ojca z rąk NKWD także dowiedział się od Niemców, w 1943 r. Miał wtedy 6 lat. − Dowiedziałem się z tzw. gadzinówki, czyli polskojęzycznej gazety niemieckiej. Przytoczono komunikat niemiecki z 13 kwietnia, że w lesie Kozie Góry koło Smoleńska odkryto groby polskich jeńców. Początkowo mówili, że w tych grobach znajduje się od 10 do 12 tys. ciał. Potem okazało się, że jest ich ok. 5 tys. z różnych obozów. Polaków więzionych w Kozielsku przewożono do Katynia i tam mordowano. Ze Starobielska do Charkowa. Z Ostaszkowa do Miednoje.
Ojciec Andrzeja Sariusz-Skąpskiego − Bolesław Skąpski był prawnikiem. Pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości i razem z całym resortem był ewakuowany 4 września 1939 r. do Dubna. − W budynku szkoły, w Dubnie na Ukrainie ministerstwo podjęło pracę. Miałem wtedy 2 lata. Matka była świadkiem aresztowania. Wszyscy ci ludzie wpadli w łapy rosyjskie. Ojciec kazał matce wracać do Polski. Tę scenę, którą moja matka przeżyła, zobaczyłem w filmie Andrzeja Wajdy „Katyń” − opowiada Andrzej Sariusz-Skąpski.
− Ten marsz mojej matki trwał siedem tygodni. Dotarła do Krakowa z dwuletnim dzieckiem! Matka zmarła w 1942 r. Nie doczekała dnia, w którym ta zbrodnia została odkryta. Do dziś zachowała się skromna „obozowa” korespondencja pana prokuratora Skąpskiego z rodziną.
Mordercy – imperialiści
Obaj panowie – osieroceni już podczas wojny – nie ukrywają obłudy i wyrachowania najeźdźców i morderców. Profesor Lutoborski z pogardą przypomina niemiecko-radziecki układ Ribbentrop-Mołotow, z 23 sierpnia 1939 r., w którym ministrowie spraw zagranicznych obu państw dzielą się Polską. Pakt, w którym Rosjanie zajmują Polskę na wschodzie – do Buga, a Niemcy biorą wszystko, co na zachód od rzeki. Profesor podkreśla, że gdyby niemiecko-rosyjska przyjaźń się utrzymała, nas już dziś by nie było. Mało, nadal – jeszcze przed wylotem do Smoleńska na uroczystości katyńskie − uważał, że nic się nie zmieniło w imperialnych aspiracjach naszych sąsiadów. − Synowi przekazuję pogląd, że nie wolno szukać Polakom ani porozumienia z Rosją, ani porozumienia z Niemcami….
Katyń
Wniosek o rozstrzelanie jeńców złożył ludowy komisarz spraw wewnętrznych – Ławrientij Beria. Dwa dokumenty z marca 1940 r. – propozycja ze zgodą Stalina i Politbiura – przypieczętowały uznanie zatrzymanych za Bugiem Polaków za wrogów władzy radzieckiej, którzy nie rokują nadziei.
Rozstrzeliwano głównie nocą. W piwnicy. Najczęściej strzałem w potylicę. Ciała wyciągali hakami i ładowali na ciężarówki z napisem (dla kamuflażu) „Mleko i śmietanka”. − Ojciec w takim ośmiometrowym grobie leżał gdzieś tam w środku i był nie do poznania − mówi cicho prof. Lutoborski.
Rosjanie przez lata ukrywali prawdę. Twierdzili, że mordu na Polakach dokonali Niemcy. − Niemcy 13 kwietnia 1943 r. ogłosili, że znaleźli te groby, a Rosjanie 13 kwietnia 1990 r. po komunikacie TASS-a powiedzieli, że zbrodni dokonała NKWD i wzięli tę zbrodnię na siebie – mówi pełen emocji prezes Rodzin Katyńskich Andrzej Sariusz-Skąpski.
Kłamstwo katyńskie
Rosjanie przez dziesiątki lat nie przyznawali się do popełnienia zbrodni w Katyniu. Długo twierdzili, że mordu dokonali Niemcy. Aleksiej Pamiatnych z rosyjskiego „Memoriału” badającego zbrodnie stalinowskie wybrał się w 1987 r. z dziećmi na rowerach z Moskwy do Katynia, by sprawdzić jak rzecz się ma. A miała się źle. Sfotografował na pomniku w Katyniu napis i to z błędami: „Polskim oficerom zamordowanym przez hitlerowców”.
Wszczęto śledztwo, które po 15 latach umorzono, a uzasadnienie umorzenia utajniono. − W 2004 r. prokuratura wojskowa uznała, że było to przestępstwo pospolite polegające na nadużyciu władzy przez urzędników państwowych i wojskowych − dodaje Aleksiej Pamiatnych.
Efekt: Szokujące były wyniki ankiety przeprowadzonej podczas programu jednej z rosyjskich stacji radiowych: − 70 proc. Rosjan uważa, że zbrodni w Katyniu dokonali Niemcy – mówi ze smutkiem Aleksiej Pamiatnych. Do dziś zamordowani Polacy nie zostali zrehabilitowani.
Polacy chcą ujawnienia archiwów rosyjskich. Chcą ujawnienia tzw. listy białoruskiej, czyli ponad 3 800 Polaków zamordowanych na terenie Białorusi. Żądają prawdy o liście ukraińskiej – zamordowanych 3 400 Polaków, o których nie wiemy nic: gdzie byli więzieni, gdzie zostali zamordowani i gdzie spoczywają ich szczątki. Bez odtajnienia akt, bez rehabilitacji, czyli bez wyjęcia tej zadry trudno mówić o pojednaniu.

ADAM BOGORYJA-ZAKRZEWSKI
Redakcja „Interwencji”, Telewizja Polsat

Udostępnij wpis:

Zapisz się na Newsletter

Bądź na bieżąco ze wszystkimi artykułami, tematami i wydarzeniami.

PROJEKT CHARYTATYWNY GLORIA VICTISspot_img

Popularne

Podobne
Podobne

Wpływ konfliktu na ukraińskie płace

Od stycznia br. siła nabywcza ukraińskich pensji spadła średnio...

„Chcę wyjechać na wieś…”

Po raz kolejny zmalała liczba ludności kraju – tym...

Chiny wyprzedziły USA!

Jak stwierdzono w raporcie MFW, opublikowanym 7 października br.,...

Fundusz Senioralny

Pieniądze można dostać z Gdańskiego Funduszu Senioralnego przeznaczonego dla...